Wiodące organizacje reprezentujące producentów pojazdów i producentów części w całej UE, jak Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) i Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych (CLEPA) wraz z 21 stowarzyszeniami krajowymi, w tym brytyjskim SMMT czy polskim SDCM ostrzegają dziś, że sektor ten w przypadku braku umowy czekają wyjątkowo trudne chwile.
Rzeczywiście, gospodarki i miejsca pracy po obu stronach kanału La Manche są narażone na drugie niszczycielskie uderzenie w postaci braku porozumienia, które nałoży się na straty poniesione dotychczas z powodu pandemii koronawirusa wynoszące około 100 miliardów euro w utraconej produkcji. Przemysł motoryzacyjny wzywa więc po raz kolejny do niezwłocznego zawarcia umowy o wolnym handlu (FTA).
Brexit bez umowy zakłóciłby zintegrowany łańcuch dostaw w branży motoryzacyjnej i uderzyłby w przemysł w krytycznym momencie. Wpływ będzie odczuwalny daleko wykraczając poza same dwustronne strumienie handlowe, przekładając się na utratę miejsc pracy i możliwości inwestycyjne. Sektor motoryzacyjny jest największym prywatnym inwestorem w badania i rozwój w UE, przeznaczając na ten cel 60 miliardów euro rocznie. Potrzebujemy umowy, która utrzyma globalną konkurencyjność tego sektora.
Sekretarz Generalna CLEPA - Sigrid de Vries
Stąd tak ważne jest, by negocjatorzy po obu stronach kanału zrobili obecnie wszystko co w ich mocy, aby nie dopuścić do braku porozumienia pod koniec okresu przejściowego. Według nowych obliczeń kosztowałoby to paneuropejski sektor motoryzacyjny około 110 miliardów euro w postaci utraconych przychodów z handlu w ciągu następnych pięciu lat, narażając na ryzyko miejsca pracy w sektorze, który zatrudnia miliony osób.
Warto dodać, że motoryzacja tworzy co piętnaste miejsce pracy w Europie. Bez umowy zawartej do 31 grudnia, obie strony byłyby zmuszone do handlu na tak zwanych niepreferencyjnych zasadach Światowej Organizacji Handlu (WTO), w tym 10% cła na samochody osobowe i do 22% na samochody dostawcze i pojazdy ciężarowe.
Oczywiście wysokie cła uderzą także w producentów części motoryzacyjnych, którzy z jednej strony dostarczają je na potrzeby produkcji samochodów, a z drugiej w celu napraw i ich serwisowania podczas całego okresu eksploatacji. Wszystko to spowodowałoby wzrost kosztów produkcji, co prawie na pewno finalnie musiałyby zostać przeniesione na konsumentów i miałoby wpływ na popyt, powodując dalsze problemy przemysłu motoryzacyjnego.
Wizja bezumownego Brexitu, który spotęgowałby straty spowodowane globalną pandemią koronawirusa maluje ponury obraz zniszczeń w motoryzacji. Czego więc oczekuje branża pod koniec okresu przejściowego?
Oczywiście umowy, która zawierałaby przepisy dotyczące motoryzacji, zapewniającej zerowe cła, odpowiednie reguły pochodzenia. Słowem umowy, która zapobiegłaby ogromnym stratom w handlu i produkcji, zatorom po obu stronach kanału, barierom handlowym i rozbieżnościom regulacyjnym. Ma to kluczowe znaczenie dla przyszłości europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Nie możemy pozwolić sobie na brak porozumienia na linii UE-UK. Jego osiągnięcie powinno być obecnie obok walki z pandemią koronawirusa głównym priorytetem Unii Europejskiej.
Prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) - Alfred Franke
Najbliższy czas pokaże, z czym branża będzie musiała mierzyć się od 1 stycznia 2021 roku. Czasu może być mniej niż 15 tygodni pozostałych do końca roku. Tym bardziej, że w zeszłym tygodniu premier Wielkiej Brytanii poinformował, że jego zdaniem porozumienie musi zostać zawarte przed posiedzeniem Rady Europejskiej w dniu 15 października, jeżeli ma ono wejść w życie do końca roku. Premier nie widzi możliwości zawarcia umowy, jeśli strony nie dojdą do porozumienia do tego czasu.
Źródło: SDCM