Były prezes Audi od 2020 roku jest sądzony za oszustwa w związku ze swoją rolą w Dieselgate po tym, jak grupa Volkswagen i Audi przyznały się w 2015 roku do wykorzystywania nielegalnego oprogramowania służącego do manipulacji w testach emisji spalin – informuje Reuters. Stadler wcześniej odrzucał zarzuty. Teraz jest gotowy przyznać się do swojej roli w aferze w zamian za wyrok w zawieszeniu i zapłatę 1,1 miliona euro.
Obrońcy Stadlera zapowiedzieli, że jego oświadczenie zostanie złożone w Sądzie Okręgowym w Monachium 16 maja. Sąd zdecyduje, czy jest to równoznaczne z całkowitym przyznaniem się do winy i wyda werdykt w czerwcu. Na ugodę zgodzili się prokuratorzy. Sąd poinformował, że 60-letniemu Stadlerowi grozi kara od 1,5 do 2 lat więzienia, która zostanie zawieszona, jeśli Stadler przyzna się do winy.
Proces jest jednym z najważniejszych postępowań sądowych w następstwie skandalu związanego z dieslami w firmie Volkswagen i jej spółce zależnej Audi. Informacje o tym, że miliony testów emisji zostały zmanipulowane pojawiły się we wrześniu 2015 r.
W lipcu ubiegłego roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) uznał, że stosowane w pojazdach z silnikiem Diesla oprogramowanie zmniejszające skuteczność działania układu kontrolującego emisję zanieczyszczeń przy zwykłych temperaturach przez większą część roku jest zakazanym urządzeniem ograniczającym.