W Polsce możemy kupić już takie marki chińskich samochodów elektrycznych jak MG, BAIC, MAXUS, DFSK, Seres, NIO, Forthing i Hongqi (kolejność według wyników sprzedaży). Właśnie teraz do tego grona dołącza także BYD. Warto podkreślić, że mówimy tu nie tylko o modelach elektrycznych, ale również spalinowych.
O ile chińska motoryzacja spalinowa nie spowoduje większych zmian na europejskich rynkach (to raczej niewielkie wzbogacenie oferty) o tyle chińskie samochody elektryczne stanowią bardzo poważną konkurencję dla produktów europejskich. W zasadzie można nawet napisać, że już wstrząsnęły naszym rynkiem.
Elektryczna oferta z Chin jest zdecydowanie bardziej przystępna cenowo. Różnice są tak duże, że stawiają niektórych producentów europejskich pod ścianą. Co więcej – są one konkurencyjne nawet względem elektrycznych aut używanych.
Według Financial Times, udział chińskich marek w rynku pojazdów elektrycznych w 2023 roku wzrósł do 8%. Eksperci przewidują, że ten trend się utrzyma i do 2027 r. chińskie pojazdy elektryczne zajmą jedną piątą rynku pojazdów elektrycznych w UE.
Oczywiście cena nie jest głównym czynnikiem zniechęcającym kierowców do korzystania z pojazdów elektrycznych. Infrastruktura ładowania w krajach europejskich wciąż się rozwija, a wielu nabywców uważa posiadanie pojazdów elektrycznych za niewygodne, a zatem w tym kontekście pojazdy elektryczne z Chin niczego nie zmienią.
Według Matasa Buzelisa, eksperta motoryzacyjnego z firmy carVertical, może się jednak okazać, że nowe chińskie pojazdy elektryczne będą kosztować jeszcze mniej, o ile przejmą znaczący udział w rynku.
Rosnąca konkurencja na rynku pojazdów elektrycznych przyniesie korzyści nabywcom w dłuższej perspektywie, ponieważ powinno to spowodować spadek cen egzemplarzy używanych. Kierowcy poszukujący ofert bardziej przystępnych cenowo będą mieli większy wybór.
„Wraz z pojawieniem się bardziej opłacalnych, nowych chińskich pojazdów elektrycznych, popyt na używane samochody elektryczne może okazać się jeszcze mniejszy i to w całej Europie. Wzrost podaży i obniżenie cen samochodów nowych może spowodować obniżki na rynku wtórnym” – mówi Matas Buzelis, szef komunikacji w carVertical.
Trzeba jednak zauważyć, że popularność pojazdów elektrycznych, infrastruktura i siła nabywcza w różnych krajach europejskich są odmienne, dlatego rynki mogą inaczej reagować na napływ chińskich pojazdów.
Chociaż chińskie modele zapowiadają się bardzo obiecująco, to mimo wszystko trudno obecnie przewidzieć ich niezawodność i wartość rezydualną. Prawdopodobnie będą miały – przynajmniej na początku – dość wysoką utratę wartości, a popyt na takie używane modele będzie raczej ograniczony.
„Chińskie samochody nie wyrobiły sobie jeszcze takiej pozycji rynkowej jak auta europejskie, koreańskie i japońskie. Trudno też wypowiadać się na temat ich żywotności czy niezawodności. Całkiem możliwe, że oferta takich aut w salonach stanie się atrakcyjną alternatywą dla bardziej renomowanych modeli używanych w tej samej cenie, co pogłębi spadek wartości aut elektrycznych. Z drugiej jednak strony, atrakcyjne cenowo używane auta elektryczne będą traciły na wartości jeszcze szybciej, ponieważ popyt na nie może być ograniczony” – ocenia Matas Buzelis, szef komunikacji w carVertical.
Ograniczona podaż części do nietypowych pojazdów może być również kłopotliwa dla kierowców. Jednak chińscy producenci samochodów już budują zakłady produkcyjne w Europie, co pomoże rozwiązać ten problem. Oczekuje się jednak, że w dłuższej perspektywie spowoduje to wzrost cen chińskich pojazdów elektrycznych.
Źródło: carVertical
Chcesz być na bieżąco z naszymi informacjami?