Europejskie cała na samochody elektryczne z Chin zostały zaskarżone do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Chiny grożą ograniczeniami w łańcuchach dostaw.
Rzecznik chińskiego ministerstwa handlu jest zdania, że cła nałożone na chińskie samochody sprowadzane do Europy podważają zasady współpracy w zakresie przeciwdziałania zmianom klimatycznym. Jak twierdzi praktyki celne naruszają zasady WTO.
Ponadto chiny wzywają Unię Europejską do „natychmiastowego skorygowania złych praktyk i utrzymania stabilności w chińsko-europejskich relacjach ekonomicznych i handlowych, jak i utrzymania łańcuchów dostaw dla producentów samochodów elektrycznych oraz ich poddostawców„.
Przypomnijmy, w lipcu Unia Europejska nałożyła tymczasowe cła w wysokości nawet ponad 37 proc. na samochody elektryczne produkowane w Chinach i eksportowane do Europy.
pisaliśmy o tym tutaj:
Na chińskie oświadczenie szybko zareagowały władze Unii Europejskiej – Rzecznik Komisji Europejskiej powiedział, że
„UE analizuje wszystkie szczegóły chińskiego wniosku i zareaguje na niego we właściwym czasie zgodnie z procedurami WTO”.
Rzecznik podtrzymuje stanowisko, że tymczasowe cła nałożone od początku lipca są zgodne z zasadami WTO.
Na wniosek Chin zareagowało również samo WTO. Rzecznik organizacji w oświadczeniu potwierdził otrzymanie wniosku. Poinformował również, że „więcej informacji udzieli po rozesłaniu chińskiego pisma do państw – członków WTO”.
Spór o samochody elektryczne jest częścią większej konfrontacji europejsko-chińskiej. Unia Europejska swoimi dochodzeniami objęła nie tylko auta bateryjne, ale również panele słoneczne, turbiny wiatrowe i pociągi. Ponadto Stany Zjednoczone obłożyły samochody z Chin cłem w wysokości 100 proc, a podobny krok rozważa Kanada.
W 2023 roku Chiny wyeksportowały auta o wartości przeszło 34 mld dolarów, o 70 % większej niż rok wcześniej.
40 % wyeksportowanych samochodów trafiło do Europy, więc jest o co walczyć. Unia Europejska swoimi regulacjami z jednej strony chce obniżyć atrakcyjność samochodów z Chin, a z drugiej strony sama tworzy na nie świetny rynek zbytu.
Dominacja Chin na rynku pojazdów elektrycznych wynika z ich polityki przemysłowej z 2015 r. nazwanej „Made in China 2025”, która miała na celu uczynienie z kraju dominującej siły w globalnej produkcji zaawansowanych technologii, w tym w produkcji pojazdów elektrycznych.
Według raportu Międzynarodowej Agencji Energetycznej sprzedaż chińskich pojazdów elektrycznych stanowiła 8,1 mln z 13,7 mln samochodów sprzedanych ogółem na całym świecie w 2023 r. Według Rady Atlantyckiej UE jest największym odbiorcą chińskiego eksportu pojazdów elektrycznych i będzie odpowiadać za blisko 40% w 2023 r.
Przez lata od początku pandemii Covid-19 UE zobowiązała się do rozwoju swojej zielonej gospodarki, podkreślając promowanie europejskiego przemysłu pojazdów elektrycznych jako kamień węgielny tych wysiłków.
W maju francuscy producenci samochodów zawarli porozumienie rządowe, którego celem jest zwiększenie sprzedaży pojazdów elektrycznych do 800 000 rocznie do 2027 r. Oświadczenie to poprzedziło wizytę chińskiego prezydenta Xi Jinpinga w Europie w tym samym miesiącu, podczas której odwiedził on Francję, Serbię i Węgry z którego celem jest zacieśnienie więzi swojego kraju na kontynencie.
Zaraz po tym Stellantis skierował do Europy pierwszy statek z samochodami Leapmotor, które docelowo mają być produkowane w zakładach w Tychach.
Chiny zareagowały na podwyższone cła w Europie, wszczynając własne dochodzenia w sprawie eksportu francuskiego koniaku i europejskiej wieprzowiny, podsycając obawy przed przyszłą wojną handlową z UE.
Źródło: Associated Press, Reuters, Agence France-Presse.
Zdjęcie główne: Pixabay/Bilderandi