W Nowym Roku czekają nas zmiany w zakresie badań technicznych ciągników i przyczep rolniczych, a także samochodów rajdowych.
1 czerwca 2024 roku wchodzą w życie przepisy, które dadzą możliwość przeprowadzania okresowych badań technicznych ciągników i przyczep rolniczych w infrastrukturze innej niż stanowisko kontrolne SKP, czyli na przykład w terenie albo na stanowisku zewnętrznym podstawowej stacji kontroli pojazdów. Pojawi się także nowy rodzaj badania co do zgodności z warunkami technicznymi samochodów osobowych przeznaczonych do zawodów sportowych.
Mamy Nowy Rok, nowy Parlament, nowy Rząd, a to oznacza, że do przysłowiowego kosza trafił projekt ustawy badaniowej, który był procedowany w poprzedniej kadencji Sejmu. Zgodnie z zasadą dyskontynuacji prac Parlamentu, ewentualne prace będą się musiały rozpocząć od nowa.
Obecnie w Ministerstwie Infrastruktury trwają prace legislacyjne związane z procedowaniem projektów rozporządzeń wykonawczych niezbędnych do badań ciągników rolniczych i samochodów osobowych przeznaczonych do zawodów sportowych.
Nowy Rok to także początek drugiej dekady z tą samą wysokością opłat za badania techniczne pojazdów. Aż trudno w to uwierzyć, że kierowcy płacą tyle samo ile płacili w 2004 roku, czyli 20 lat temu. Badanie techniczne samochodu osobowego cały czas kosztuje 98 zł brutto. Jak przy tej stawce stacje mają skutecznie dbać o bezpieczeństwo i inwestować w nowy sprzęt??
Liczymy, że wraz ze zmianą rządu doczekamy się tak długo oczekiwanej waloryzacji opłat za badania. Sądzę, że 200 zł netto (246 brutto) za badanie samochodu osobowego to byłaby uczciwa cena. W celu uniknięcia zamrożenia stawek przez tak długi okres, proponujemy także, żeby wysokość opłat za badania techniczne była waloryzowana automatycznie co roku o wskaźnik inflacji, tak jak to jest w przypadku opłat za egzaminy dla kandydatów na kierowców oraz wielu innych opłat.
Czas pokaże, czy rząd wróci do tematu ustawy badaniowej i zmian w systemie badań technicznych pojazdów. Na ten moment trudno to jeszcze powiedzieć.
Najbardziej pożądana zmiana to oczywiście waloryzacja opłat za badania. Wiele stacji działa obecnie na progu rentowności. Żeby skutecznie badać stan techniczny pojazdów, co ma niebagatelny wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego, trzeba pokryć wszystkie koszty związane z funkcjonowaniem SKP, czyli wynagrodzenie diagnostów, podatki i opłaty lokalne, serwis, utrzymanie i kalibrowanie urządzeń, gaz, energia, ogrzewanie i wiele innych. Coraz trudniej jest to zrobić, skoro opłaty za badania nie zmieniły się od 20 lat, za to przez ten czas koszty wzrosły kilkukrotnie. Jaka bardzo zmieniły się realia gospodarcze, niech przykładem będzie minimalne wynagrodzenie za pracę, które w 2004 roku wynosiło 824 zł brutto i wystarczało na 8 badań okresowych samochodu osobowego. Obecnie minimalne wynagrodzenie wynosi 4242 zł brutto i wystarcza na 42 badania okresowe. Myślę, że dalszy komentarz jest zbędny.
Jesteśmy oczywiście za poprawą jakości przeprowadzanych badań, za dokumentacją fotograficzną obecności pojazdów na badaniu. Chcielibyśmy także zmian w kwestii karania diagnostów i rozszerzenia katalogu kar od działań prewencyjnych, ostrzeżeń, po sięganie po ostateczne środki, czyli cofnięcie uprawnień. Obecnie jedyna kara dla diagnosty, nie ważne jakiej wagi przewinienia się dopuści, to cofnięcie uprawnień na 5 lat. Jest to głęboko niesprawiedliwe i nie rozróżnia przeoczenia od celowego działania.
Trzeba pamiętać o tym, że polski system badań technicznych opiera się na prawie unijnym. Od 1 stycznia 2014 roku w całości wdrożyliśmy poprzednią Dyrektywę 2009/40/WE. Nowa Dyrektywa 2014/45/UE nie wprowadza zmian rewolucyjnych, tylko ewolucyjne. Poza tym, Rząd wdrażał jej zapisy małymi krokami np. CEPiK 2.0, zmiana wzoru zaświadczenia o przeprowadzonym badaniu i 10 pozycji od razu tłumaczonych na język angielski, zmiana nazewnictwa usterek, wprowadzenie do badania eCall i wiele innych. Tak zasadniczo to brakuje nam jeszcze obowiązkowych okresowych szkoleń dla diagnostów. Czyli w sumie niewiele.
Obecnie uczestniczymy w pracach legislacyjnych nad projektami rozporządzeń. Oczywiście chętnie weźmiemy też udział w innych pracach nad zmianami w systemie badań technicznych, jeśli tylko takie będą prowadzone.
Na szczeblu UE mówi się o potrzebie rewizji i uaktualnienia pakietu dyrektyw z zakresu zdatności pojazdów do ruchu drogowego. Z punktu widzenia działania SKP zmiany te mogą dotyczyć m.in. badań pojazdów hybrydowych oraz elektrycznych, a także wprowadzenia nowych urządzeń, liczników cząstek stałych do badania pojazdów z silnikami o zapłonie samoczynnym, które spełniają normy Euro 5 i 6.
Trudno jeszcze oszacować koszty jakie wygenerują wytyczne w zakresie badań hybryd i elektryków. Przecież te pojazdy już od dawna jeżdżą i są badane. W tym przypadku prawo ewidentnie nie nadąża za techniką. Nowe zapisy usankcjonują to, co diagności robią obecnie. W tym przypadku nie spodziewam się jakieś istotnego wzrostu kosztów, ale mogę się mylić.
Zakładam, że po wprowadzeniu liczników cząstek stałych, pojazdy które spełniają normy Euro 4 i niższe, będą badane dymomierzem, który jest na wyposażeniu SKP. Natomiast pojazdy spełniające normy Euro 5 i wyższe, będą badanie licznikiem cząstek stałych. Chodzi i pojazdy wyposażone w filtry DPF.
Obecnie wszystkie SKP używają dymomierza. Ale możliwości pomiarowe tego urządzenia są ograniczone. Dlatego, aby skuteczniej dbać o ekologię, potrzebne jest bardziej czułego urządzenia, które nie tak jak dymomierz, bada przepuszczalność światła w spalinach, tylko mierzy konkretne wartości. Ponieważ pojazdy są coraz bardziej skomplikowane i coraz bardziej zaawansowane technicznie, to do ich kontroli potrzebne są coraz nowocześniejsze i dokładniejsze urządzenia.