W obecnych czasach, chwilowo lub okazjonalnie, na ogół wszyscy jesteśmy zarówno kierowcami jak i przechodniami. Ale… przechodzień za kierownicą już nie jest już przechodniem, lecz panem sytuacji i niczym Cezar może decydować o czyimś „być albo nie być”.
Kierowca na drodze, czyli inaczej „spieszony” też zmienia perspektywę widzenia. „Idę więc niech ci w samochodach uważają, mam przecież pierwszeństwo i bez względu gdzie się znajduję muszę być zauważony… i do tego jeszcze bezpieczny!”. Odwieczny konflikt zależny od punktów widzenia i siedzenia, stąd miło jest czasem porównać dzisiejszą sytuację z dawniejszą polemiką na ten temat.
Wertując roczniki „Czasopisma Automobilowego”, miesięcznika poświęconego sprawom automobilizmu, lotnictwa i pokrewnym gałęziom wiedzy technicznej wydawanego w Krakowie. W numerze majowym z 1920 r. zauważyłem taki oto artykuł:
„Powszechnie znaną rzeczą jest, że w większości wypadków automobilowych winę ponoszą przechodnie. Z drugiej strony również i zaniedbanie lub lekkomyślność szofera powoduje nieszczęśliwe wypadki. Dlatego też organy bezpieczeństwa ulicznego już od pierwszej fazy ruchu samochodowego starały się zabezpieczyć publiczność przed nieszczęściami grożącymi jej ze strony nowego środka lokomocyjnego.
Im żywszy jest ruch automobilowy w jakimś mieście, tym bardziej stara się policja uliczna zaprowadzić ład i porządek. Z szoferami rzecz poszła gładko, gdyż w przeciw nim policja wydobyła ze swego obfitego arsenału moc środków represyjnych, które bezwzględnie zastosuje w razie przekroczenia przepisów. Przeciw przechodniom, jak dotychczas, policja nie posiada prawnego środka, któryby zmusił ich do przestrzegania własnego bezpieczeństwa.
Kontrolę nad przechodniami upatrywanoby jako zamach na osobistą wolność człowieka. Musi ona z biegiem czasu zaistnieć, jeżeli chcemy utrzymać ruch uliczny w należytym porządku. To pozostawienie wolności osobistej jest jedną z głównych przeszkód zaprowadzenia normalnego ruchu samochodowego.
Szofer, który nie daje posłuchu zarządzeniom urzędnika ruchu, policjanta itp. zostaje ukarany…, przechodzień tylko wtedy, jeżeli bezpośrednio sprzeciwi się zarządzeniu, względnie zachodzi z jego strony mieszanie się do czynności urzędowych. Tymczasem zarządzeniom policji ulicznej powinni się na równi poddawać wszyscy, korzystający z ulicy, tak jezdni jak i piesi.
Pierwsi i drudzy powinni być karani za niestosowanie się do przepisów! Jak dotychczas policja może przechodnia tylko napomnieć, by dbał o swoje bezpieczeństwo. Tak działa policja amerykańska. Dla zwrócenia uwagi przechodniom na niebezpieczeństwo wskutek ich własnej winy, policja nowojorska umieściła w ważniejszych punktach miasta tablice, z widocznym z daleka napisem: „Czego ma szofer prawo domagać się od przechodniów”.
Następnie idzie 7 „przykazań”, które znać powinien każdy mieszkaniec N.Yorku.
I tak brzmią:
1. Nie wolno uwieszać się u pojazdów ani też tramwaju
2. Przechodnie powinni ulice o silnym ruchu przechodzić tylko w pewnem określonym miejscu.
3. Osoby, które przechodzą na drugą stronę ulicy, powinny trzymać w ten sposób parasole lub toboły, by niemi nie zasłaniać sobie widoku.
4. Nie wolno przekraczać ulicy czytając gazetę.
5. Ludzie powinni iść chodnikiem, a nie gościńcem.
6. Podczas przechodzenia zadrugą stronę ulicy należy mieć oczy otwarte.
7. Nie należy zeskakiwać podczas jazdy z tramwaju.
Siedem tych „przykazań” można naturalnie uzupełnić wielu jeszcze innemi. Jak długo jednak przechodnie nie będą równi z szoferami w razie przekroczenia przepisów o ruchu ulicznym, tego rodzaju napomnienia będą tylko pobożnemi życzeniami” (pisownia zachowana w oryginale).
Minęło 100 lat, a jak wskazuje codzienna praktyka problem relacji między kierującymi a przechodniami nadal jest jak najbardziej aktualny. Ostatnio, zgodnie z nowymi przepisami o ruchu drogowym mamy do czynienia z dość radykalną w tym temacie nowelizacje prawa, która w założeniach zdecydowanie miała przyczynić się do polepszenia stanu bezpieczeństwa na ulicach i drogach… ale już dziś słyszy się głosy o zbyt ogólnym traktowaniu nowych przepisów przez pieszych. Czy będzie więc kolejna nowelizacja?
Jeśli to może mimo upływu czasu warto jednak sięgnąć do dawnych spostrzeżeń! Chyba tylko tyle, że nie należy poszukiwać komentarzy do obecnego stanu relacji kierujący- przechodzeń…poza może tylko tym, że funkcjonujemy w nieco odmiennych warunkach technicznych. Tramwaje są na ogół wyposażone są w drzwi automatycznie uruchamiane i odporne na nieoczekiwane otwarcie podczas jazdy, a zdecydowanie częściej przechodzący przez ulicę spoglądają w smartfony niż gazetę.
I tylko tyle, reszta jest jak dawniej…włącznie z parasolami!. A teraz jeszcze jedno odniesienie do dawniejszych relacji szofer (czy automobilista) i innych użytkowników dróg, ale tym razem w naszych rodzimych warunkach, czyli na polskich drogach i ulicach.
Czy warto na chwilę przenieść się w czasie do lat 30. minionego stulecia oceńcie Państwo sami zagłębiając się lekturę artykułu z polskiej prasy motoryzacyjnej z tamtego czasu: „Wskazówki zachowania się dla pieszych, dla rodziców i uczniów, oraz dla dorożkarzy itp. powożących końmi, wreszcie dla gospodarzy wiejskich- wobec przejezdnych samochodów, motocykli itp. wehikułów motorowych w ogólności”.
„Każdy mieszkaniec, obywatel etc. powinien pieszo chodzić chodnikiem itp. , a gościniec zostawiać dla ruchu wozowego. Ruch wozowy obejmuje całą szerokość drogi, gościńca etc. dla tego ruchu przeznaczoną. Wejście na niewłaściwą drogę jest tak dla pieszych jak i powożących nie tylko narażeniem się na odnośne w takich razach wypadki, ale nadto na odpowiedzialność wobec władz, a nawet w danym razie na utratę wszelkiego odszkodowania , zależnie od okoliczności.
Zatem każdy obywatel powinien we własnem interesie nie tylko sam postępować według poniżej podanych wskazówek, ale również i drugich o tem przestrzegać.
W szczególności winien nastąpić względem ruchu pieszego tak i wozowego zgodny do siebie stosunek, który daje się mniej więcej określić w następujących warunkach: Piesi winni zwracać uwagę przechodząc przez gościniec na stronę przeciwną – czy przechód jest wolny. Powinni zatem mieć się na baczności i usłuchać ewentualnych nawoływań woźnicy lub trąbki samochodowej (automobilowej).
Rodzice powinni także dzieci w tym kierunku pouczać i niepozwalać bawić się na ulicach i chodnikach. Tak samo powinni mieszkańcy miast i wsi przyswajać zwierzęta domowe do ruchu samochodowego, a w szczególności konie i psy, które całkiem niepostrzeżenie wywołują nieraz przypadek.
Dzieciom absolutnie wzbraniać podrzucanie kijów, kamieni itp. pod koła, a w szczególności rzucanie kamieniami za wozem lub samochodem, urządzanie gór na drodze albo wydłubywanie dziur w gościńcu, wreszcie należy zakazać rzucanie dużych kamieni na gościńcu – gdyż za tak swawolne dzieci- rodzice są pociągani do odpowiedzialności.
Nauczyciele i uczniowie szkół wyższych i niższych będą proszeni o przykładne działanie w kierunku ugrzecznienia młodszych, przezco przysłużą się porządkowi publicznemu. Gospodarze wiejscy i woźnice winni przejeżdżać zawsze lewym brzegiem gościńca jeden za drugim, zostawiając miejsce do wymijania.
Woźnica winien być na wszelkie sygnały czujnym i posłusznym i powinien płochliwe konie w danym wypadku wczas opanować, względnie nadjeżdżającego automobilistę znakiem ręki ostrzec, czyli zatrzymać, ewentualnie w takim wypadku konie przez przysłonięcie im oczu uspokoić- gdyż automobilista mając do czynienia z nadludzką siłą – mimowoli nieraz samochodu nagle zatrzymać nie może.
Szczególnie baczną uwagę powinien woźnica mieć na skrętach ulic i przejazdach oraz na terenach górzystych i u wylotu ulic ciasnych. W nocy powinni woźnice dla własnego bezpieczeństwa umieszczać latarkę po prawej stronie względnie na prawej luśni wozu, zaś dorożkarze tak jak dotąd po obu stronach dorożki. Bydło powinno być pędzone również w porządku, aby nie był tamowany wolny przejazd drogą.
Pastuchy pędząc bydło nocą, winni być zaopatrzeni w latarki ręczne i znajdować się z prawej strony stada bydła i zawsze trzymać bydło po lewej stronie drogi.
Wieśniacy i podróżni powinni również trzymać się z lewej strony drogi i nie iść szeregiem środkiem- ale co najwyżej po dwóch, trzech- ewentualnie ustąpić na głos ostrzegawczy trąbki lub wołania.
Mieszkańcy miast i wsi- winni być dla automobilistów przychylnie usposobieni, gdyż ludzie ci, to pierwsi pionierzy ogólnego dobrobytu i przyszłej ogólnej komunikacyi i każdy obywatel powinien iść im na rękę i z pomocą w razie niebezpieczeństwa, ostrzegać i w każdym przypadku być jego bliźnim. A zatem baczność na podane wskazówki, względnie na automobile!- a każdy automobilista weźmie chętnie przychylnego obywatela na gościa na samochód. (pisownia oryginalna)
W dzisiejszych czasach może się to wydać mało prawdopodobne, ale ten tekst naprawdę dotyczy kraju w którym mieszkamy i po raz kolejny czynione są wszelkie możliwe próby poprawy bezpieczeństwa na drogach”.