Skąd na rynku wtórnym mają pojawić się te dobre, niezniszczone opony, jeśli kierowcy nie przykładają dużej wagi do kondycji swoich opon i blisko 60 proc. z nich nie sprawdza regularnie poziomu ciśnienia w gumach[1]? Jaki związek ma nieprawidłowe ciśnienie z wadliwymi oponami? Bardzo duży.
Niepompowane opony nie tylko mają gorszą przyczepność, ale także podczas jazdy nagrzewają się do niebezpiecznej dla warstw wewnętrznych temperatury, powodując ich osłabienie i zniszczenie. Miejsce zużytych opon jest w zakładach do recyklingu, a nie na rynku wtórnym.
Przy całym wyrafinowaniu technicznym opony są jednak podatne na uszkodzenia, nieprawidłową eksploatację czy nieprofesjonalny serwis. Nie są to ubrania, które można kupić w ciucholandzie, których kolejni właściciele mogą je sobie przekazywać bez większego ryzyka.
Wystarczy najechanie z dużą prędkością w dziurę w jezdni lub krawężnik czy wspomniana jazda z niskim poziomem ciśnienia by warstwy wewnętrzne opony uległy nieodwracalnemu zniszczeniu. Dochodzi wtedy do nadmiernych przeciążeń i przegrzewania się ścian bocznych opon – przy dłuższych podróżach w takim stanie w ogumieniu zachodzi nieodwracalne zniszczenie osnowy i opasania. Są to warstwy wzmacniające i utrzymujące kształt opony.
W najgorszym przypadku, szczególnie w trakcie podróży po nagrzanym asfalcie, może dojść do rozerwania ogumienia w czasie jazdy. Skąd sprzedawca z drugiej ręki ma dowiedzieć się o historii opon i ich kondycji? Czy same zapewnienia sprzedawców o ich „dobrym stanie” są wystarczającą gwarancją bezpieczeństwa dla naszych rodzin?
Powiedzmy to sobie uczciwie – nie ma żadnego bezpiecznego miejsca zakupu opon używanych. Ich bezpiecznej eksploatacji nie zapewnią nam ani warsztaty, ani giełdy, ani sprzedawcy internetowi. Z uwagi na ograniczenia technologiczne nie są oni w stanie wykryć ewentualnych uszkodzeń wewnętrznych, a podczas jazdy na takich oponach może dojść nawet do ich eksplozji! Apeluję do kierowców – nawet nowe opony klasy budżetowej będą dużo lepszym wyborem niż używane. Warsztat montując oponę używaną, z którą przyjeżdża klient, jako tzw. profesjonalista, bierze na siebie pełną odpowiedzialność, często także karną, za skutki spowodowane awarią tej opony.
dyrektor generalny Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego (PZPO) - Piotr Sarnecki
Na oko jesteśmy w stanie ocenić stan zewnętrzny oraz głębokość bieżnika używanych opon, ale nawet nienaganny wygląd, brak przetarć, pęknięć i wybrzuszeń nie gwarantują bezpiecznej podróży, a po napompowaniu także szczelności.
Na uszkodzenie można narazić się także korzystając z przypadkowych serwisów wątpliwej jakości. Przy niefachowym zdejmowaniu ogumienia z felgi – np. przy zastosowaniu nieserwisowanych maszyn – bardzo łatwo uszkodzić stopkę opony i przerwać jej drutówkę, nie mówiąc o porysowaniu felgi czy uszkodzeniu zaworów. Kierowca nawet tego nie zauważy na postoju.
Jednak taka guma nie przylega prawidłowo do felgi i np. na łuku drogi, gdzie zwiększa się obciążenie opony, może one pęknąć albo zsunąć się z felgi i spowodować niekontrolowany poślizg. Na stronie www.certyfikatoponiarski.pl znajdziemy mapę profesjonalnych serwisów oponiarskich, które otrzymały Certyfikat Oponiarski PZPO, gdzie mamy pewność poprawnego wykonania szeregu usług związanych z oponami.
Opony używane to tylko pozorne oszczędności – wystarczą na znacznie krócej niż te nowe, kupione w specjalistycznych sklepach i warsztatach, za to jest za to duża szansa, że narazimy na niebezpieczeństwo siebie i innych na drodze.
Źródło: PZPO