• Politycy wprowadzają zmiany do systemu okresowych badań technicznych pojazdów w celu jego uszczelniania.
• Sejm debatuje obecnie nad nowelizacją ustawy Prawo o ruchu drogowym, jej nowelizację wymusza zaległa implementacja dyrektywy unijnej.
• Polski system badań technicznych pojazdów jest jednym z najgorszych w Unii Europejskiej.
• Zdaniem ekspertów, proponowane zmiany idą po linii najmniejszego oporu – nikt nie myśli o objęciu badaniami emisji z rur wydechowych pojazdów.
• Więcej informacji w polskiej (i nie tylko) branży aftermarketowej i motoryzacyjnej znajdziesz na stronie głównej Motofaktora. Jeśli chcesz być na bieżąco z najważniejszymi wiadomościami z branży — zapisz się na nasz newsletter.

Obowiązujący zakaz palenia w miejscach publicznych nikogo już nie dziwi, przyzwyczailiśmy się do idei zakazu palenia węglem i drewnem – kolejne województwa wprowadziły zakazy rysujące ścieżkę odejścia od tych paliw. Tymczasem nadal mamy „wolną amerykankę” w kwestii samochodów – mogą kopcić czym chcą, jak chcą i ile chcą, a i tak przejdą badania techniczne dopuszczające pojazd do ruchu –  zwraca uwagę Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych.

Diagnosta w stacji kontroli pojazdów może obejrzeć podwozie i sprawdzić, czy w układzie wydechowym nie widać wyrwy po usuniętym katalizatorze lub filtrze DPF. Jeśli jednak usunięto tylko czynny wkład pozostawiając obudowę, nie ma szans na wykrycie tego zabiegu. Dymomierzem można sprawdzić przejrzystość spalin, co nic nie mówi o ich składzie. Miało to sens kiedyś, kiedy po naszych drogach poruszało się dużo pojazdów wyposażonych w wymagające częstych regulacji gaźniki, a nie komputerowo sterowane układy wtrysku paliwa. I tyle, na tym kończy się kontrola układów i urządzeń mających na celu ograniczenie wpływu pojazdu na jakość powietrza – alarmuje Fundacja.

Tymczasem spaliny wydobywające się z rur wydechowych samochodów to jeden z najniebezpieczniejszych skutków jazdy samochodem spalinowym. Obok układu kierowniczego, hamulcowego i zawieszenia, powinien to być najdokładniej badany element auta. Tak jednak nie jest. Nikt nie sprawdza emisji spalin. Problem dotyczy szczególnie samochodów z silnikami diesla, które emitują średnio 10 razy więcej niebezpiecznych dla zdrowia tlenków azotu (NOx) od swoich benzynowych odpowiedników.

Zdaniem FPP, wszyscy jesteśmy dzisiaj ofiarami sytuacji, w której przez lata udawano, że zanieczyszczenia z samochodów nie są problemem. Zanieczyszczenia z transportu składają się z cząsteczek mniejszych od pyłków. Ziarno soli to przy nich duży obiekt. Trudno sobie wyobrazić ile mieści się ich w 5,9 kg – ok. 5,9 kg zanieczyszczeń emitowanych przez transport, które przypadły na każdą osobę w Polsce w 2021 roku. Politycy muszą zająć się tematem i zadbać o zmniejszenie emisji przez poprawienie systemu kontroli. Najbardziej trujące samochody – tzw. mobilne kopciuchy nie powinny jeździć po drogach. Są zagrożeniem, podobnie jak samochód z niesprawnymi hamulcami – postukuje Fundacja.

FPPE postuluje zmiany, które w jej ocenie, pozwolą poprawić sytuację:

• Badajmy obecność i funkcjonowanie elementów ograniczających emisje zanieczyszczeń – diagnostyka komputerowa może pokazać czy filtr DPF lub katalizator nie zostały wyłączone lub usunięte. Stacje kontroli pojazdów powinny obowiązkowo badać systemy samochodowe pod tym kątem.
• Jeżdżenie autem bez filtra DPF jest nielegalne, czas to egzekwować – podczas badań, po wykryciu braku filtra DPF i/lub katalizatora diagności powinni informować o wykroczeniu policję i umieszczać stosowny wpis w bazie CEPIK.
• Brak ważnych badań technicznych powinien automatycznie uniemożliwiać obowiązkowe ubezpieczenie samochodu.

Każde auto ma obowiązek przejścia badań technicznych raz w roku. Tymczasem liczba SKP maleje. Stacje kontroli pojazdów w mniejszych miejscowościach są zamykane jako nierentowne, a nowe powstają głównie w dużych miastach lub przy firmach transportowych. Opłaty za badania techniczne nie zmieniają się od lat.

Źródło: Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych