Nabór wniosków, który zaplanowano na pierwszy kwartał 2020 roku, nie uwzględnia rynku flotowego. Wprawdzie rozporządzenie obejmujące przedsiębiorców już zostało przyjęte, ale warunki proponowanego wsparcia będą raczej zniechęcać firmy do korzystania z dopłat, a to właśnie one realizują 70% zakupów nowych aut.
Elektromobilność w naszym kraju rozwija się dość wolno. Rynek upatruje dużych szans w dotacjach rządowych, jednak będą one dotyczyły jedynie konsumentów, którzy nie prowadzą działalności gospodarczej, co jest dość dużą dyskryminacją przedsiębiorców. W szczególności że 70% zakupów nowych samochodów w Polsce realizują klienci firmowi. Wydaje mi się, że gdyby równolegle funkcjonował taki sam program skierowany również do przedsiębiorców, elektromobilność mogłaby się rozwijać przynajmniej trzy razy szybciej.
prezes CarSmile w rozmowie z agencją Newseria Biznes - Łukasz Domański
Kilka dni temu weszło wprawdzie w życie rozporządzenie ministra aktywów państwowych regulujące zasady udzielania wsparcia z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu przedsiębiorcom, ale uniemożliwiono w nim finansowanie elektryków leasingiem, który jest podstawowym sposobem zakupu aut przez przedsiębiorców. W praktyce może to więc oznaczać, że nie będą oni po prostu zainteresowani korzystaniem z pomocy państwa.
Rozporządzenie ministra energii w sprawie dopłat do samochodów elektrycznych dla konsumentów weszło z kolei w życie jako pierwsze – pod koniec listopada 2019 roku. Od tego momentu osoby zainteresowane uzyskaniem dopłat czekają na ogłoszenie pierwszego naboru wniosków. Zgodnie z zapowiedziami rządu ma to nastąpić w pierwszym kwartale 2020 roku. Dopiero po ogłoszeniu naboru będzie można podpisać umowę zakupu auta.
Zgodnie z rozporządzeniem dofinansowanie wynosi 30% ceny zakupu elektryka, jednak nie więcej niż 37,5 tys. zł, a cena samochodu nie może przekroczyć 125 tys. zł. Opóźnienie w ogłoszeniu naboru wynika z konieczności nowelizacji ustaw podatkowych, aby dotacje do zakupu aut elektrycznych były zwolnione z podatku dochodowego.
Gdyby przyjąć, że fundusz zrezygnowałby z jakiejkolwiek innej swojej aktywności i przeznaczyłby całą posiadaną kwotę 310,92 mln zł (według planu finansowego) na dofinansowanie elektryków, mógłby wesprzeć w 2020 roku zakup około 8 291 elektryków. Taką liczbę otrzymamy, dzieląc kwotę do dyspozycji funduszu przez maksymalną wartość dotacji, tj. 37,5 tys. zł.
Osiem tysięcy aut to tyle samochodów, ile sprzedaje największa marka w Polsce w ciągu jednego miesiąca.
- Łukasz Domański
To oznaczałoby podwojenie liczby aut elektrycznych na polskich drogach. Flota takich samochodów aut według licznika elektromobilności PSPA i PZPM to 8 637, z czego tylko 59% to pojazdy w pełni elektryczne, a pozostała część to hybrydy typu plug-in (dane na koniec grudnia 2019 roku).
Jak przypomina Carsmile w dokumencie „Krajowe ramy polityki rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych”, opublikowanym przez Ministerstwo Energii w 2017 roku, założono, że w 2020 roku w Polsce zostanie zarejestrowanych 44,6 tys. aut elektrycznych, a ich łączna liczba na polskich drogach zbliży się do 77 tys. W 2025 roku miał być osiągnięty cel miliona aut elektrycznych w Polsce, choć z tej projekcji rząd już dawno się wycofał. Gdyby elektryków miało przybywać w tempie ok. 8 tysięcy rocznie, osiągnięcie jednego miliona zajęłoby 125 lat.
Samochody elektryczne są relatywnie drogie, natomiast zapowiadane dopłaty mogą sprawić, że ich ceny staną się atrakcyjniejsze. Z drugiej strony wydaje mi się, że wyzwaniem będą ułatwienia dla osób korzystających z aut elektrycznych i rozwój infrastruktury.
- Łukasz Domański
Jak podkreśla, obecna liczba punktów ładowania w całym kraju to zbyt mało, żeby planować dynamiczny rozwój elektromobilności. Z danych PSPA i PZPM wynika, że na koniec grudnia było ich nieco ponad tysiąc.
Przy ok. 8 tys. stacji benzynowych widać, że jest potrzeba rozwoju infrastruktury dla elektryków. Dodatkowo zdecydowanie częściej musimy doładować samochód elektryczny, niż zatankować auto z silnikiem benzynowym czy diesla. Sposobem na to, aby samochody elektryczne pojawiały się częściej na drogach, jest przede wszystkim dostęp do infrastruktury i mam tutaj na myśli kwestie związane z możliwością ich doładowania w mieście, ale przede wszystkim, by można to zrobić w miejscu, w którym mieszkamy.
- Łukasz Domański
Zdaniem Łukasza Domańskiego samochód elektryczny jest dobrym rozwiązaniem i może się sprawdzić w przypadku osób bardziej zamożnych i mieszkających w domu, który może być wyposażony w punkt do jego ładowania.
Dla mieszkańców bloku, którym zarządza wspólnota, z zainstalowaniem ładowarki na użytek właścicieli aut elektrycznych wciąż wiążą się dość duże trudności.
- Łukasz Domański
Jak wynika z listopadowej analizy Carsmile, przeprowadzonej na modelu Peugeot 208 w różnych wersjach, różnica w cenie zakupu auta elektrycznego w zestawieniu z benzynowym (porównując koszty użytkowania) zwróci się po 11 latach, a w przypadku diesla – po niemal 10 latach.
Źródło: Newseria Biznes