Pomimo, że Polska na tle innych krajów w Europie jest na samym końcu stawki w elektryfikacji floty, aut elektrycznych przebywa także na naszych drogach. Według licznika elektromobilności prowadzonego przez Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności, samochodów z napędem elektrycznym jest już w Polsce ponad 70 tys.
Mimo że w tym roku wzrosty sprzedaży samochodów BEV spowolniły, to nadal większość ekspertów jest przekonana, że Europa będzie zmierzała w kierunku zakazu sprzedaży aut spalinowych. Czy stanie się to w 2035 roku czy później, nie zmienia faktu, że jest to praktycznie nieuniknione. Jak ta sytuacja wpłynie na rynek obsługi samochodów? Czy będzie to dla nich zagrożenie czy szansa? O tym rozmawiamy z Bartoszem Jeziorańskim z EV Repair Garage, który nie tylko prowadzi warsztat naprawiający samochody elektryczne, ale także pomaga innym firmom przystosować się do zmian, które nadchodzą.
Bartosz Jeziorański: Szczerze mówiąc to zawsze byłem wielbicielem nowinek, także dlatego, że wywodzę się z branży IT. Pierwszy samochód elektryczny kupiłem z czystej ciekawości, był to Peugeot Ion, chyba w 2017 czy 2018 roku. Dojeżdżałem nim do pracy. Tak więc użytkując ten samochód, a przy okazji zgłębiając wiedzę na temat aut elektrycznych zrozumiałem, że to idealny i optymalny sposób wykorzystania energii.
Wykorzystujemy ją w bezpośredni sposób, w takiej postaci, w jakiej ona występuje najczęściej we wszechświecie.
B. J.: Sam pomysł zainteresowania motoryzacją i naprawami zrodził się dużo wcześniej. Jeszcze w pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych startowałem w rajdach terenowych i musiałem sam przebudowywać i dostosowywać samochody do tych rajdów. Więc miałem już i pasję, i pewne umiejętności do naprawy i modyfikacji samochodów.
Pomysł na samochody elektryczne pojawił się w międzyczasie – w trakcie użytkowania mojego Peugeota. Po nim w moim garażu pojawił się Nissan Leaf, którego planowałem później zamienić na Teslę. Ale ponieważ nie chciałem wydawać za dużo pieniędzy, sprowadziłem samochód po wypadku i uznałem, że naprawię go sam, mając do tego odpowiednie umiejętności.
I rzeczywiście, udało mi się na własnym podwórku naprawić to auto. Wtedy zrozumiałem dwie rzeczy. Po pierwsze, że chcę to robić, a po drugie, że muszę dzielić się tą wiedzą, aby ludzie nie bali się samochodów elektrycznych.
B.J.: Nie, moim zdaniem jest wręcz przeciwnie! To, w jaki sposób rozwija się nasza sieć pokazuje, że mam rację. Zdecydowana większość warsztatów, które do nas dołączają to klasyczne firmy zajmujące się do tej pory naprawą aut spalinowych. I te warsztaty po prostu poszerzają zakres swoich usług o naprawę samochodów elektrycznych.
B. J.: Gdybym patrzył tylko na kontekst marketingowy, to odpowiedziałbym, że po prostu należy przystąpić do sieci EV Repair Garage. I jak najbardziej uważam, że to dobre rozwiązanie. Natomiast przede wszystkim muszę obalić kolejny mit.
Nie, nie ma tej ogromniej liczby certyfikatów. Fakt jest taki, że gdybyśmy patrzyli na inne rynki, na przykład na rynek niemiecki, który zawsze jest przeregulowany, to tam jest rzeczywiście trudno. Są wielostopniowe certyfikaty dla ludzi, którzy naprawiają te auta. I proces ich zdobywania jest zarówno trudny, jak i kosztowny. Natomiast w Polsce sytuacja jest dużo prostsza. Wystarczy zdobyć uprawnienia SEP (Stowarzyszenie Elektryków Polskich) pierwszego poziomu do 1 kV.
B. J.: Nie, może je zrobić każdy.
B. J.: Jeżeli byśmy rozpatrywali standardowy warsztat mechaniczny, to w zasadzie inwestycja jest prawie zerowa. Przystąpienie do naszej sieci wiąże z jakimiś opłatami, które wbrew pozorom nie są duże. W zamian warsztat dostaje oprogramowanie, a przede wszystkim wiedzę, czyli taki solidny pakiet startowy.
Trzeba oczywiście kupić kilka urządzeń związanych z bezpieczeństwem, gdyż to naprawdę ważne. Warto również rozważyć wyposażenie warsztatu w dodatkowy system separacji pojazdu na wypadek pożaru. Wprawdzie takie wydarzenie to rzadkość, bo jest mniej prawdopodobne niż pożar auta spalinowego, ale tu chodzi o to, żeby w razie zapalenia się auta dać więcej czasu straży pożarnej na dojazd. Licząc tak z grubsza, to maksymalny koszt inwestycji dla warsztatu wielostanowiskowego to będzie około 100 tysięcy złotych.
B. J.: Przede wszystkim tym, że przez długi okres w zasadzie nie musimy się specjalnie martwić serwisem. Owszem, prowadzimy taką akcję, i ona jest uzasadniona, żeby przyjeżdżać na przeglądy raz do roku. W końcu każde urządzenie mechaniczne powinno się sprawdzić raz w roku, szczególnie tam, gdzie wchodzi w grę bezpieczeństwo. Auto elektryczne, jak każdy pojazd ma hamulce i zawieszenie, które jest wystawione na działanie różnych sił. Dlatego warto je przejrzeć co jakiś czas, żeby uniknąć awarii. Ale oprócz tego, nie mamy w zasadzie wymian płynów. W aucie elektrycznym trzeba dbać o płyn przekładniowy w zespole silnika i przekładni, ale to absolutnie nie są interwały typu rok czy dwa.
B. J.: Tak, najczęściej wymienia się filtry kabinowe. W tych samochodach jest to dość ważne, a szczególnie ważne jest w tych, które mają podgrzewacze kabinowe będące osobnym urządzeniem elektrycznym. Jeśli nie będziemy dbać o filtry powietrza to może ono ulec przepaleniu.
B. J.: Od strony mechanicznej prawda leży jak zawsze pośrodku. Na pewno pierwsza rzecz, którą muszę zdementować to opinie, że auto może porazić osobę w pobliżu. Samochód elektryczny zanurzony w wodzie nie jest niebezpieczny, nawet jeżeli woda dostanie się do elementów krytycznych. Te systemy są tak zaprojektowane, że natychmiast odcinają wysokie napięcie tak, że nie ma absolutnie możliwości, żeby porazić ludzi znajdujących się w pobliżu w wodzie czy dotykających wody.
Kolejna kwestia jest taka, że samochód elektryczny wodę znosi naprawdę dobrze. Czyli jeśli przejdziemy nawet przez głęboką wodę i potem będzie ona miała możliwość swobodnego wypłynięcia, to raczej nie wyrządzi ona żadnej szkody. Dzieje się tak, ponieważ najważniejsze elementy układu napędowego, czyli bateria i silniki są dość hermetyczne. Natomiast dłuższe przebywanie w wodzie, gdy dojdzie do sytuacji wyrównania ciśnień i temperatur, może skutkować dostaniem się wody do środka. Jeśli jest to słodka woda, to nie czyni natychmiastowej szkody w elektronice czy w elektryce. Gdy zostanie ona szybko i sprawnie usunięta, a same urządzenia osuszone, jest wielce prawdopodobne, że będą one działać normalnie.
Gorzej jeśli jest to woda słona. Wtedy wchodzi ona w reakcję z metalami na płytkach i zachodzą procesy korozyjne.
B. J.: Przede wszystkim każdy pojazd jest skonstruowany jako klatka Faradaya, wiec w razie uderzenia pioruna cała energia przechodzi do ziemi. Znam takie przypadki, kiedy po uderzeniu pioruna stopiły się opony na styku z jezdnią.
B. J.: Dokładnie tak.