Salon samochodowy w niemieckim Frankfurcie nad Menem kojarzy się głównie z premierami nowych modeli samochodów. Nie zapominajmy jednak, że jest tam obecnych kilkuset wystawców, z których pokaźną grupę stanowią niezależni producenci części motoryzacyjnych. W czasie, gdy kierowcy zachwycają się nowymi autami, oczy profesjonalistów branży skierowane są raczej na premiery nowych rozwiązań technicznych, które „jutro” trafią do nowych samochodów, a „pojutrze” staną się codziennością operatorów aftermarketowych. Jak wyglądał więc tegoroczny salon IAA z punktu widzenia aftermarketu?
Gwiazdą targów IAA 2013 była z pewnością firma ZF. Mogła się pochwalić zarówno innowacjami wprowadzanymi do już istniejących rozwiązań (np. dodaniem elektrycznego silnika pierścieniowego – zarówno napędzającego, jak i generującego energię – do klasycznej automatycznej skrzyni biegów), jak i zupełnie nowymi pomysłami.
Takim właśnie jest genialny w swej prostocie elektryczny układ napędowy eTB. Składa się on z dwóch malutkich silników elektrycznych schowanych w ramionach belki skrętnej, czyli typowego zawieszenia stosowanego w autach mikro, małych, miejskich i kompaktowych. Zarówno rozmiary silniczków, jak ich masa i wydajność sprawiają, że w porównaniu z fabryczną belką, rozwiązanie proponowane przez ZF jest absolutnie niezauważalne, nie zabiera przestrzeni i nie wymaga żadnych zmian konstrukcyjnych. Tymczasem silniki te mogą rozwijać moc do nawet 120 KM każdy i zapewniać łączny moment obrotowy sięgający nawet 300 Nm.
Kolejnym szokującym pomysłem ZF są kompozytowe poprzeczne resory piórowe, które dzięki specjalnemu uformowaniu są w stanie przejąć nie tylko rolę resorów dolnych (jak np. w Maluchu), ale też dolnych wahaczy poprzecznych i dolnych mocowań kolumn resorujących. Dzięki temu masa układu może zostać zredukowana aż o 75 proc.
Włoskie Brembo również stawia na lekkość: słynny dostawca komponentów i systemów hamulcowych całym stoiskiem podkreślał, jak dalece opiera się na najnowocześniejszych osiągnięciach materiałowych, pozwalających uzyskać niesłychanie dużą redukcję masy elementów hamujących przy co najmniej niezmienionej skuteczności układu.
Zwiedzający mogli podziwiać super lekkie zaciski oraz niewiele lżejsze, niż w wyczynowych konstrukcjach wyścigowych, tarcze. Przy zastosowaniu obu rozwiązań – jak w prezentowanych w jaskrawych kolorach prototypach – możliwe jest obniżenie masy całego układu nawet o połowę.
Kolejnym rozwiązaniem, którym Brembo się chwaliło we Frankfurcie, były w pełni elektroniczne zespoły hamulcowe do najbardziej wyrafinowanych samochodów sportowych. To efekt współpracy Włochów z Niemcami z firmy Daimler. Mechatroniczne zespoły pozwalają np. w pełni zintegrować hamulce postojowe czy awaryjne w ultralekkich zaciskach.
Amerykańskie Delphi (tu warto przypomnieć o dwóch ośrodkach badawczo-rozwojowych firmy działających w Polsce) ma ogromne tradycje w wymyślaniu rozwiązań tak innowacyjnych, że przemysł motoryzacyjny jest w stanie je zastosować dopiero w 10-15 lat po prezentacji. Tym razem jednak we Frankfurcie można było obejrzeć tylko jeden taki system – działający na zasadzie fuzji interpretowanych danych RAC-am układ MyFi Connecting with Safety. Różnica wobec poprzednich przełomowych pomysłów Delphi polega na tym, że tym razem na stoisku zaprezentowano gotowy prototyp auta z tym systemem. Zabezpiecza on przed wystąpieniem błędów kierowcy spowodowanych rozkojarzeniem związanym z obsługą multimediów samochodowych. Te są tu zintegrowane i obsługiwane albo głosowo, albo autonomicznie przez sam samochód.
Drugim, zupełnie „niekosmicznym” rozwiązaniem jest nowa technologia produkcji skraplaczy klimatyzacyjnych MFTC. To konstrukcja już stosowana, opracowana przez polskich inżynierów w Ostrowie Wielkopolskim, obsypana nagrodami zarówno na etapie prototypu (w roku 2007), jak i później. Na IAA pokazano ją z dumą wraz z najwyższą motoryzacyjną nagrodą – odpowiednikiem Oscara w przemyśle samochodowym – PACE. Polski skraplacz klimatyzacyjny Delphi wykonany w nowo opracowanej technologii rurek zwijanych pozwala obniżyć koszty produkcji i podnieść niezawodność.
Produkcja rurek wyciskanych to bardzo skomplikowany proces, wymagający użycia specjalistycznego sprzętu i szczegółowej wiedzy na temat zachowania się materiałów. Nawet wtedy trudno jest zapobiec powstawaniu niezgodności i trudno jest je wykryć. Opracowując technologię, która eliminuje konieczność stosowania rurek wyciskanych, dramatycznie uprościliśmy proces produkcyjny. Nowa konstrukcja umożliwia uzyskanie jednolitej, wysokiej jakości produkcji, redukuje liczbę dostawców, zmniejsza liczbę niezbędnych zapasów i skraca czas produkcji. Delphi może teraz produkować lepiej działający skraplacz przy niższych kosztach i podwyższonej jakości.
dyrektor techniczny Delphi Thermal w Ostrowie Wielkopolskim w rozmowie z Motofaktor.pl - dr Andrzej Krupa
Stanowiąca część koncernu Bosch firma Mahle pokazała na targach IAA kilka propozycji, które zamierza w najbliższym czasie wprowadzić do produkcji dla swoich klientów, takich jak grupa Volkswagena.
Najbardziej innowacyjna z nich dotyczy iście kosmicznej (a na razie tajnej) technologii produkcji tłoków silnikowych. Są one w całości wykonane ze stali i… ażurowe! Dzięki specjalnemu procesowi wytwórczemu i niezwykle przemyślnej architekturze, tłoki te są lżejsze od konwencjonalnych nawet o 65 proc., a zapewniają znakomitą szczelność komory spalania przy niezwykłej skuteczności smarowania. Przypomnijmy tu, że Mahle dopiero co opatentował nowatorski pierścień olejowy. Mimo tak oszczędnego gospodarowania materiałem, stalowy tłok nie ma najmniejszych skłonności do koziołkowania.
Pod rozwagę klientów poddano także ciekawy, wielostopniowy system chłodzenia powietrza doładowania. W pierwszym stadium do obniżenia temperatury służy obwód włączony w chłodzenie silnika, w drugim dopiero pęd powietrza, a w trzecim obwód klimatyzacji. Dzięki temu intercooler można zintegrować wprost z dolotem, przy samym silniku, a jego skuteczność jest o ok. 30 proc. wyższa od konwencjonalnych rozwiązań, nawet tych z natryskiem zimnej wody.
W czasach eksperymentowania z pojazdami ekologicznymi Mahle stawia na hybrydy typu „range extender” – samochody z natury elektryczne, ale wyposażone w silniki spalinowe uruchamiające się w chwili, gdy system elektryczny zużyje zapasy energii. Mahle proponuje bardzo kompaktowy silniczek o pojemności 900 cm3, dwóch cylindrach i niskiej masie (50 kg). Jest on przystosowany do montażu wzdłużnego lub poprzecznego, dostępny jest w zestawie z generatorem prądu lub bez.
Zdjęcia: Maciej Pertyński