Inżynier z amerykańskiego oddziału Stellantis przyznał się do swojej roli w skandalu z emisjami prawie cztery lata po tym, jak został oskarżony o spisek mający na celu fałszowanie testów emisji ponad 100 000 pojazdów z silnikiem Diesla. Emanuele Palma przyznaje się do spisku mającego na celu naruszenie ustawy o czystym powietrzu i prawdopodobnie grozi mu nie więcej niż sześć miesięcy więzienia. W zamian prokuratorzy zgodzili się oddalić dziewięć innych zarzutów, w tym oszustwa elektronicznego, za które groziłoby mu do 20 lat więzienia.
Palma zrezygnował ze stanowiska w Stellantis, gdzie zajmował się kalibracjią silników Diesla. Przyznał, że nie ujawnił informacji, które uniemożliwiły Agencji Ochrony Środowiska (EPA) określenie skuteczności systemu kontroli emisji w różnych warunkach.
Sprawa przeciągała się przez prawie cztery lata podczas walki o konkretne zarzuty. W listopadzie 2020 roku sąd oddalił pięć zarzutów, zanim prokuratorzy przedstawili nowy zestaw zarzutów. Prawie rok później, w październiku 2021 r., Sędzia okręgowy USA Nancy Edmunds oddaliła oskarżenie o spisek po stwierdzeniu, że domniemany plan był niewystarczający do ustalenia, że Palma spiskowała w celu popełnienia oszustwa elektronicznego, ale posunięcie to zostało cofnięte przez 6. Okręgowy Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych.
Palma i dwóch obywateli Włoch, którzy pracują dla FCA Italy SpA, włoskiej spółki zależnej Stellantis, zostali oskarżeni w 2019 roku o spiskowanie w celu oszukiwania federalnych testów emisji i oszukiwanie konsumentów na temat efektywności paliwowej SUV-ów Jeep Grand Cherokee i Ram 1500 z lat modelowych 2014-2016.
Palma przyznał się do winy 13 miesięcy po tym, jak amerykański oddział Stellantis przyznał się do oszukiwania w rządowych testach emisji w pojazdach Jeep i Ram i zgodził się zapłacić prawie 300 milionów dolarów kar.
Źródło: „The Detroit News”