Pełna autonomia, samosterujące się samochody pozbawione ludzkich kierowców i taksówki, w których miejsce kierowcy zajmuje maszyna. Taka wizja przyszłości towarzyszy ludziom od lat i choć pierwsze autonomiczne pojazdy firmy Waymo wykonują już komercyjny przewóz osób w Arizonie, wygląda na to, że do pełnej automatyzacji jest jeszcze daleko.
Nawet sceptycy muszą jednak przyznać, że systemy zautomatyzowanej jazdy i układy oferujące częściową autonomię stanowią niezwykłe ułatwienie w długich trasach i pozwalają kierowcy nieco bardziej zrelaksować się za kierownicą. W końcu najprostszy tempomat również wprowadza pewną dozę autonomii, prawda?
Od czasów pierwszych tempomatów w Chryslerach z lat 50. w motoryzacji zmieniło się bardzo wiele, a szczególnie w ostatnich latach rozwój technologii zautomatyzowanej jazdy mocno przyspieszył. Niegdyś egzotyczne i zarezerwowane dla najbardziej prestiżowych limuzyn adaptacyjne tempomaty są dziś dostępne w popularnych markach.
Jedni oferują je za dopłatą, a drudzy chętnie dodają je do standardowego wyposażenia swoich modeli. Samochody, które oferują inteligentne, adaptacyjne tempomaty w standardzie to m.in. Toyota Yaris, Toyota Corolla czy Lexus UX. Ale systemy automatyzujące jazdę wykraczają dziś poza tempomat samoczynnie utrzymujący odległość od poprzedzającego pojazdu.
Najbardziej zaawansowane układy pozwalają dziś kierowcy odprężyć się i w trasie ograniczyć swoją rolę do obserwacji i bycia gotowym do przejęcia kontroli nad samochodem. Dzisiejszy poziom jazdy zautomatyzowanej jest określany jako drugi w 5-stopniowej skali. Oznacza on w dużym skrócie, że choć kierowca powinien być uważny przez 100% czasu i nieustannie monitorować sytuację na drodze, samochód może być zdolny do automatycznej jazdy w korku, na autostradzie, utrzymywania się na pasie ruchu, a nawet samodzielnej jego zmiany. Tak działa system Lexus Teammate, który zadebiutuje niebawem w Lexusie LS na wybranych rynkach.
Czym jest Lexus Teammate? To owoc pracy inżynierów, projektantów i programistów. Rola tych ostatnich jest nieoceniona w procesie rozwoju systemów automatycznej jazdy. Bez ciężkiej pracy, tysięcy linijek kodu, długich godzin testów nie dałoby się stworzyć rozwiązania, które wesprze kierowcę w zróżnicowanych, drogowych warunkach. A trzeba przyznać, że wsparcie, jakie oferuje Lexus Teammate jest imponujące. System potrafi samodzielnie prowadzić samochód w korkach i zatorach, utrzymywać bezpieczną odległość od poprzedzającego pojazdu, prowadzić samochód pośrodku pasa, ale i odpowiednio pokierować na niektórych skrzyżowaniach i rozjazdach.
Oprogramowanie odpowiedzialne za interpretację sytuacji drogowych otrzymuje informacje z kamer i szeregu czujników zlokalizowanych dookoła samochodu. W odpowiednich warunkach system Advanced Drive będący częścią Lexus Teammate będzie nawet mógł (za zgodą kierowcy) wyprzedzić wolniej jadący pojazd. Brzmi jak ambitny plan i koncepcyjne wizje lecz jest to gotowy system, który wkrótce będzie dostępny w autach koncernu Toyota – hybrydowym Lexusie LS 500h i wodorowej Toyocie Mirai nowej generacji.
Oprócz wspomnianego już Advanced Drive, w modelach LS i Mirai dostępny jest też Advanced Park – zaawansowany układ, który samodzielnie zaparkuje potężną limuzynę i zajmie się nie tylko skręcaniem kół, ale i precyzyjnym manewrowaniem oraz zmianą kierunku jazdy, gdy trzeba będzie wyrównać auto na miejscu postojowym. Kierowcy pozostanie tylko zaczekać, aż auto w odpowiedni sposób zajmie miejsce parkingowe. Zautomatyzowane parkowanie to domena nie tylko luksusowych limuzyn. Inteligentny system automatycznego parkowania (który Toyota określa skrótem S-IPA) jest dostępny m.in. w niezwykle popularnej nad Wisłą Corolli.
Dzisiejsze, imponujące i kompleksowe systemy nie istniałyby, gdyby nie stopniowa ewolucja i rozwiązania, które z czasem przyjęły się jako standard. Tak było m.in. z systemem ostrzegania o pojazdach znajdujących się w martwym polu lusterek. Po raz pierwszy zastosowany w Volvo system BLIS wykorzystywał kamery zamontowane w lusterkach bocznych i diody informujące o tym, że w martwym polu znajduje się inny użytkownik ruchu.
Interesująca jest również historia asystenta pasa ruchu, który do aut osobowych trafił z… ciężarówek. Układ informujący o niezamierzonym opuszczeniu pasa został opracowany na początku XXI wieku na potrzeby ciągnika siodłowego Mercedes Actros, ale szybko zainteresowali się nimi japońscy producenci – Toyota i Nissan. W przeznaczonych na rodzimy rynek modelach Toyoty Caldina i Alphard układ pomagający jazdę po pasie ruchu był dostępny już w 2002 roku. Dziś jest standardowym wyposażeniem wielu samochodów marek popularnych i często pojawia się w użytkowych samochodach osobowych i dostawczych.
Współczesne samochody odczytują znaki drogowe, wiedzą w jakiej odległości znajduje się poprzedzający pojazd, potrafią utrzymać odpowiednią odległość i poprowadzić samochód środkiem pasa ruchu. Wygląda na to, że niektóre nowe auta bywają bardziej świadome otoczenia niż kierowcy, którzy zapominają o koncentracji za kółkiem. Zanim do seryjnych aut trafią systemy umożliwiające w pełni autonomiczną jazdę, warto wsiadać za kierownicę wypoczętym i na czas jazdy zostawić smartfona w spokoju. Mimo szybkiego postępu i skutecznych systemów asystujących, to w końcu właśnie kierowcy odpowiadają za bezpieczeństwo na drodze.
Źródło: Toyota