Stosunkowo młody, sprawny samochód, temperatura oscyluje w „okolicy zera”, rodzina pakuje się na ferie. Raczej nikt nie zakłada, że podczas podróży mogą się pojawić jakieś problemy z akumulatorem. W praktyce nie można ich jednak całkowicie wykluczyć przynajmniej z trzech powodów.
Wiele współczesnych modeli samochodów rozładowuje akumulator podczas postoju. Pobór prądu jest zazwyczaj na tyle mały, że jeśli kierowca jeździ gdzieś codziennie, deficyt zostaje automatycznie nadbudowany w trakcje eksploatacji. Podczas wyjazdu na ferie może się okazać, że samochód będzie wykorzystywany okazjonalnie. Możliwe, że pozostanie na tydzień lub dwa na lotniskowym parkingu, albo przez kilka dni będzie stacjonował pod pensjonatem w górach. I wówczas może się okazać, że rozładowywany powoli akumulator nie da już rady uruchomić silnika.
Fakt, że w mieście temperatura jest bliska zeru, nie oznacza, że w górach będzie podobnie. Jest bardzo prawdopodobne, że po dotarciu na miejsce termometr pokaże np. -10°C. Dla akumulatora może to być prawdziwy sprawdzian wytrzymałości, zwłaszcza jeśli nie był jeszcze wymieniany od nowości, a ma już np. 3-4 lata.
Współczesne samochody coraz częściej przypominają mobilne centra rozrywki. Kiedy na pokładzie znajdzie się cała rodzina, dzieci bardzo chętnie korzystają z multimediów, zwłaszcza jeśli mają do dyspozycji dodatkowe ekrany. Problem w tym, że nie zawsze samochód jest przystosowany do tego, aby znosić pełne pokładowe obciążenie. Co więcej – dzieci na ogół nie przerywają „seansów” na postojach (tankowanie, odpoczynek, parking pod galerią handlową) i rozładowują akumulator wtedy, kiedy silnik nie pracuje. To także zwiększa ryzyko problemów z rozruchem.
Skuteczną ochroną przed takimi niespodziankami są boostery akumulatorów. Dawniej były to pokaźne akumulatory wożone na wózkach. Obecnie booster jest niewielkim urządzeniem, które dzięki zastosowaniu odpowiedniego akumulatora litowego umożliwia przynajmniej kilkukrotne podjęcie próby rozruchu w sytuacji podbramkowej.
Najlepsze jest to, że w przypadku boosterów NOCO można takie urządzenie naładować profilaktycznie w domu, na długo przed wyjazdem, a później wozić nawet kilka miesięcy w bagażniku nie obawiając się, że sprzęt ulegnie rozładowaniu. Booster NOCO można również naładować podczas jazdy z gniazda zapalniczki. Ale to nie wszystko. Nawet jeśli ktoś zapomni go naładować, w sytuacji podbramkowej wystarczy podłączyć go na kilkanaście minut do gniazdka – np. w pensjonacie czy w hotelu i takie krótkotrwałe podładowanie wystarczy na jedną lub nawet kilka prób rozruchu.
Mając booster w bagażniku możemy pomóc nie tylko sobie, ale także innym kierowcom. W sytuacji, w której ktoś prosi o ratunek, lepiej i bezpieczniej jest wyciągnąć z bagażnika booster, niż łączyć pojazdy linką holowniczą lub użyczać prądu z własnej instalacji ryzykując jej uszkodzeniem.
Nawet najtańszy booster jest lepszy niż brak boostera. Ale jeśli ktoś już przymierza się do zakupu, warto wybrać produkt markowy, który będzie pracował niezawodnie i służył wiele lat. Boostery NOCO spełniają takie wymagania. Wśród ich najważniejszych zalet możemy wymienić:
Poszczególne modele gamy spełniają wymagania silników benzynowych/wysokoprężnych o pojemnościach odpowiednio do 6.5/4.0; 7.0/4.5; 8.5/6.5 oraz 10.0/8.0 litra. Oczywiście możliwe jest także bardziej szczegółowe dopasowanie parametrów – na podstawie natężenia prądu rozruchowego. W przypadku NOCO popularne zakresy to 1250A, 1750A, 2500A i 4250A.
„Statystyki ADAC pokazują jasno, że nawet w tak zmotoryzowanym kraju jak Niemcy, najczęstszą przyczyną wezwania pomocy drogowej jest (oprócz stłuczek i wypadków) awaria akumulatora rozruchowego. Z prośbą o pomoc dzwonią posiadacze zarówno starszych, jak i nowszych pojazdów, co pokazuje jasno, że wiek samochodu nie odgrywa tu najważniejszej roli. Liczy się obciążenie instalacji elektrycznej, a to z biegiem lat jest coraz większe. Warto się zatem zaopatrzyć w booster i przed każdym dalszym wyjazdem podłączyć go na godzinkę do gniazdka” – mówi Sławomir Gosławski z NOCO Company.
Źródło: NOCO
Chcesz być na bieżąco z naszymi informacjami?