Włochy i Niemcy starają się zdobyć poparcie innych krajów UE, aby złagodzić cele dotyczące redukcji emisji CO2 pochodzącej z samochodów, oraz ponownie rozważyć zakaz sprzedaży aut benzynowych i diesli od 2035 roku.

Jak poinformował włoski minister rozwoju gospodarczego, Adolfo Urso, niemożliwe będzie osiągnięcie całkowitego zakazu emisji spalin, co w praktyce oznaczałoby rezygnację z silników spalinowych.

Urso, powtarzając ostrzeżenia producentów, podkreślił, że europejski przemysł motoryzacyjny przechodzi kryzys, a dalsze zaostrzenie przepisów może doprowadzić do masowych zwolnień. Wskazał, że UE ma dwa wyjścia: albo utrzymać ambitne cele i dostosować przemysł do ich realizacji, co popiera niemiecki minister gospodarki Robert Habeck, albo opóźnić wprowadzenie tych regulacji.

Ostrzeżenia te pojawiły się po odrzuceniu przez premier Włoch, Giorgię Meloni, zakazu silników spalinowych, określając go jako „ideologiczne szaleństwo„. W międzyczasie Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) wezwało do odroczenia surowszych limitów emisji, wskazując na spadek sprzedaży samochodów elektrycznych o jedną trzecią w ostatnich miesiącach.

Obecnie producenci muszą spełniać limit emisji na poziomie 115,1 g CO2/km, a w przyszłym roku ma on zostać obniżony do 93,6 g, co będzie trudniejsze do osiągnięcia ze względu na spadek sprzedaży aut elektrycznych. ACEA ostrzega przed możliwymi miliardowymi karami i apeluje o pilne działania, jednak Komisja Europejska wydaje się obwiniać przemysł za obecną sytuację.

Zakaz sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 roku pozostaje w mocy, choć wprowadzono klauzulę umożliwiającą w 2026 roku przegląd sytuacji, z opcją dopuszczenia pojazdów zasilanych syntetycznymi paliwami niskoemisyjnymi. Przemysł motoryzacyjny naciska na przyspieszenie tego przeglądu, a także podobnego dla ciężarówek, zaplanowanego na 2027 rok.

Chcesz być na bieżąco z informacjami? Obserwuj nas w wiadomościach Google: