Niedawno firma zmieniła nazwę z Celkar na VanKing – jakie były przesłanki stojące za tą decyzją?
W ciągu ostatnich lat zmieniliśmy się ze specjalisty do części włoskich na specjalistę części do busów/vanów. Zmieniamy swoją komunikację marketingową, żeby lepiej oddać to, czym się zajmujemy. Poza tym podobał nam się Wiking jako „maskotka” naszej firmy, który reprezentuje też solidność i dynamikę.
Zmianie nazwy towarzyszyły też zmiany personalne – czy zostały podyktowane?
Właściwie zmiany personalne nie nastąpiły – skład Zarządu nie ulega zmianie, a od nowego roku obejmę funkcję prezesa zarządu, zastępując na tym stanowisku Rafała Biedę. Rafał pozostaje w Zarządzie jako Wiceprezes odpowiedzialny za zakupy. Nie jest to radykalna zmiana, jestem związany z firmą ponad 10 lat i znam każdy z działów od podszewki. Planujemy większe skupienie na organizacji wewnętrznej naszego działania, przygotowaniu się na dalszy, międzynarodowy rozwój, chcemy skutecznie wdrażać strategię a także planujemy zwiększenie aktywności w komunikacji ze stronami zewnętrznymi. Wydaje się, że rozdzielenie funkcji inwestora i menedżera prowadzącego firmę będzie dobrym rozwiązaniem w realizacji tych celów.
VanKing, dawny Celkar, jest obecny na rynku od 25 lat. Jakie były początki firmy?
Jak chyba każda firma w branży zaczynaliśmy jako sklep motoryzacyjny. W ciągu kilku lat zostaliśmy specjalistą do części włoskich i rozwijaliśmy się w kierunku hurtu i oddziałów własnych. Można powiedzieć, że początki były siermiężne, jak to na tamte czasy przystało.
Jakie było otoczenie rynkowe, gdy firma startowała w porównaniu do obecnego rynku aftermarketowego?
Na to pytanie można napisać pracę doktorską i nie ma zbyt dużo miejsca na obszerne omówienie. W skrócie – unowocześnienie – teraz mamy zaawansowane systemy komputerowe do zarządzania firmą, zarówno proces zamówień, doboru części, jak i sprzedaży odbywa się aktualnie z wykorzystaniem IT, podczas gdy w latach 90. były to zamówienia telefoniczne, faxy i katalogi papierowe. Mamy też zupełnie inne otoczenie biznesowe, niedawno zostaliśmy zaliczeni do grupy krajów rozwiniętych, a nie rozwijających się, widać znacznie większą zamożność klientów, jesteśmy członkiem Unii Europejskiej i Wspólnego Rynku Celnego. Rynek nadal się konsoliduje, ale i tak ten proces jest daleko dalej posunięty niż choćby 10 lat temu. Zmian jest tak wiele, że ciężko to w ogóle porównywać.
Co przez te 25 lat udało się osiągnąć – najważniejsze wydarzenia z historii firmy?
Wdrożenie na rynek polski marki FAST i jej postępująca specjalizacja w częściach do busów, zbudowanie magazynu w Niepołomicach pod Krakowem, wdrożenie systemu ERP enova + systemu WMS, uruchomienie szeroko zakrojonej działalności eksportowej, a ostatnio uruchomienie spółki i magazynu w Moskwie.
Czy jest coś, co firma zamierzała zrealizować, a nie doszło to do skutku?
Oczywiście, było takich projektów mniejszych czy większych kilka lub kilkanaście. Planowaliśmy przez jakiś czas, na przykład, rozpocząć sprzedaż części do ciężarówek Iveco, ale ze względu na odmienne portfolio dostawców i klientów odeszliśmy od tego pomysłu. Chyba z dobrym skutkiem.
Jak jest zorganizowany system dystrybucji w firmie VanKing i jak oceniają Państwo ten model po 25 latach?
Dziś mamy raczej nowoczesny i adekwatny do potrzeb system dystrybucji. Mamy poważne rozróżnienie naszej działalności eksportowej, gdzie sprzedajemy przede wszystkim marki własne i występujemy jako producent, oraz działalności w Polsce gdzie jesteśmy hurtownią sprzedającą niemal kompletny asortyment do interesujących nas pojazdów. W Polsce mamy także dualizm polegający na istnieniu sieci oddziałów zaopatrujących warsztaty i detal oraz sprzedaży z Niepołomic, gdzie obsługujemy partnerów hurtowych. Nie wiadomo co przyniesie przyszłość, ale nadal planujemy rozwój sieci oddziałów i penetrację rynku w niszy, którą poniekąd sami kreujemy.
Jak obecnie wygląda oferta VanKing i czy firma planuje zmiany w tym obszarze?
Jesteśmy specjalistą części do busów (czyli wszystkich samochodów dostawczych do 3,5 tony od Fiata Fiorino do Renault Mascott), zwłaszcza włoskich i francuskich. Mamy też nadal całkiem dobrą gamę części do Fiata, Alfy Romeo i Lancii. Skupiamy się na markach własnych i częściach oryginalnych, a marki OEM jedynie uzupełniają naszą ofertę.
Jaka jest obecnie pozycja spółki na rynku?
Staramy się dobrze wypełnić niszę i być alternatywą tam, gdzie generalni dystrybutorzy (czyli liderzy rynku) nie mogą dotrzeć – chodzi o dotarcie raczej w kategorii asortymentu i wiedzy specjalistycznej niż geografii. Stawiamy na bycie ekspertem w tym, co robimy i bardzo unikatowy asortyment – słowem – jeśli klient szuka czegoś do auta dostawczego, to możemy być dla niego świetną alternatywą, bo mamy kompletny asortyment, nawet oryginalne części używane. Przekroczymy w tym roku próg obrotów 100 mln zł, także można powiedzieć, że stajemy się zauważalni wśród konkurencji.
Czy Vanking planuje jakieś inwestycje?
W przyszłym roku rozpoczniemy rozbudowę naszych magazynów dzięki czemu nasza hala będzie miała 11 tys. m kw. powierzchni. Ponadto jesteśmy cały czas aktywni na rynku akwizycji niewielkich podmiotów o podobnej specyfice do nas zarówno w Polsce, jak i Europie Środkowo-Wschodniej. Kolejny rynek, na którym się pojawimy to Litwa.
W jakim kierunku może zmierzać rozwój firmy w najbliższych latach?
Mamy nadzieję nadal trzymać się kursu bycia specjalistą – nie planujemy wypływać na szerokie wody i konkurować z liderami rynku. Dostarczamy unikatowy asortyment i wspieramy go wiedzą ekspercką i najlepszym serwisem klienta. Potrzebujemy też rozwoju skali, dlatego będziemy inwestować w dalsze oddziały czy punkty partnerskie, oraz rozwój organiczny i nieorganiczny w krajach sąsiednich.