Pod koniec roku 2016 narodziła się spółka ElectroMobility Poland, której założycielami były polskie spółki energetyczne należące do Skarbu Państwa: PGE, Tauron, Enea i Energa. Jej głównym celem było zachęcenie polskich przedsiębiorców, aby zainwestowali w stworzenie projektu i prototypu polskiego pojazdu elektrycznego, a także uruchomili jego produkcję przy wsparciu Państwa.
Aby zrealizować to zadanie nowo powstała spółka zaczęła od zorganizowania 3-etapowego konkursu na opracowanie projektu karoserii tegoż pojazdu, skierowanego profesjonalistów zajmujących się projektowaniem, a docelowo także produkcją samochodów. W założeniach miał to być niewielki, miejski pojazd klasy A – do 3,7 m długości. Na jednym ładowaniu powinien przejechać około 250 km, a jego roczna produkcja powinna wynosić blisko 100 tys. egzemplarzy rocznie. Konkurs wystartował 13 marca 2017 r.
Na starcie EMP dysponowała kapitałem akcyjnym 10 mln zł. Krzysztof Kowalczyk, ówczesny dyrektor zarządzający spółki zakładał, że na wiosnę 2018 roku na polskich drogach pojawią się już krótkie serie prototypów krajowych samochodów elektrycznych. Blisko 2 miesiące po rozpoczęciu konkursu na opracowanie projektu karoserii polskiego elektryka Kowalczyk zrezygnował z funkcji dyrektora zarządzającego spółki, tłumacząc swoją decyzję potrzebą większej dynamiki biznesowej i możliwości realizacji agresywniejszej strategii rozwoju produktów, niż ta, którą mógłby dalej realizować w EMP. Jego obowiązki przejął wówczas Maciej Kość.
15 maja 2017 r. zakończył się pierwszy etap konkursu. Wpłynęło wówczas 86 zgłoszeń, z czego 66 (27 z biur projektowych i 39 od osób fizycznych) spełniło wymogi formalne i zakwalifikowało się do II etapu konkursu. 2 miesiące później jury konkursu wyłoniło 9 finalistów zakwalifikowanych do III etapu. Otrzymali oni od wówczas od sędziów wskazówki jak dopracować swoje projekty, które w ostatecznym kształcie zaprezentują 12 września 2017 r.
Niedługo przed finałem konkursu ElectroMobility Poland zaprezentowało 4 filary, na których opiera swój plan budowy polskiego samochodu elektrycznego. Należały do nich:
We wrześniowym finale jury wyłoniło 4 laureatów i przyznało 2 wyróżnienia dla zaprezentowanych prac. Laureaci otrzymali po 50 tys. zł nagrody, dyplomy i szklane statuetki. Kolejny konkurs, tym razem na budowę prototypu, planowany na październik 2017 rozpoczął się ostatecznie miesiąc później. Tuż przed jego startem EMP pojawiło się na Targach Elektromobilności w Warszawie, gdzie zachęcała producentów pojazdów i komponentów do współpracy jak i wzięcia udziału w konkursie. W trakcie I etapu spółka zdecydowała się też zlecić wykonanie badania odnośnie postrzegania elektromobilności przez polskich kierowców, aby móc łatwiej produkt końcowy dopasować do potrzeb przyszłych potencjalnych nabywców.
W styczniu 2018 r. EMP ogłosiło oficjalnie, że pierwszymi użytkownikami polskiego elektryka będą PGE, Energa, Enea, Tauron Polska oraz TVP, które wykorzystają go w swoich flotach samochodowych. Podpisane wówczas listy intencyjne mówiły o łącznym zainteresowaniu zakupem polskiego e-auta na poziomie 2 tys. sztuk. Niedługo potem dobiegł końca I etap konkursu. Zgłosiło się do niego łącznie 200 podmiotów skupionych w 17 konsorcjach producentów pojazdów i komponentów. Od tego momentu za ich ocenianie zabrała się komisja złożona z ekspertów motoryzacyjnych, biznesowych i przedstawicieli EMP. Rozmowy i oceny trwają do tej pory.
17 kwietnia 2018 r. Piotr Zaremba, będący dotąd szefem projektu EMP, został decyzją Rady Nadzorczej spółki prezesem jej zarządu zastępując na tym stanowisku Macieja Kość, który objął funkcję dyrektora warszawskiego biura Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.
W kolejnych miesiącach na temat projektu było cicho, aż do września 2018 r., kiedy to spółka EMP opublikowała swoje wyniki finansowe. Jak wynika z informacji, które uzyskała wówczas Wirtualna Polska, spółka od początku działalności zanotowała 2,6 mln zł strat. Wynagrodzenia pracowników spółki pochłonęły 1,2 mln zł, z czego 50 tys. zł otrzymał prezes Zaremba. Z kolei konkurs na budowę prototypu polskiego EV wraz ze sporządzeniem dokumentacji pochłonął 246 tys. zł. Jednocześnie zaznaczono, że spółka otrzymała dodatkowe dofinansowanie wysokości 20 mln zł, a poniesione straty mają przykryć przyszłe zyski. Za to do zadeklarowanej działalności menedżerowie EMP dopisali prowadzenie salonu samochodowego, w którym najpewniej będzie sprzedawany polski elektryk.
Brak nowych informacji odnośnie postępów w projekcie rzecznik prasowa EMP, Aleksandra Baldys tłumaczyła tym, że „upublicznienie informacji, związanych z produkcją polskiego samochodu elektrycznego, mogłoby utrudnić lub uniemożliwić skuteczną realizację wyznaczonych celów biznesowych”. Zaznaczyła też, że „dotychczas prowadzone działania spółki pozwoliły m.in. na ocenę potencjału inżynierskiego, produkcyjnego i biznesowego podmiotów funkcjonujących na polskim rynku. Dążąc do zapewnienia maksymalnego zaangażowania w realizację projektu kompetencji i myśli technologicznej polskich inżynierów oraz projektantów, przeprowadzony został pogłębiony proces weryfikacji możliwości powierzenia prac nad projektem podmiotom działającym na krajowym rynku”.
Niedługo później Puls Biznesu otrzymał informację o kolejnym dofinansowaniu dla EMP. Spółki założycielskie zdecydowały się na dołożenie po 10 mln zł do projektu, przez co kapitał akcyjny EMP wzrósł ostatecznie do 70 mln zł. Wciąż jednak nie pojawiały się informacje o postępach w pracy spółki, ani o jej przyszłych wydatkach, co było tłumaczone brakiem możliwości upubliczniania szczegółowych informacji finansowych ze względu na interes spółki oraz jej partnerów biznesowych. Taka odpowiedź nie zadowoliła również wiceministra energii, Tadeusza Skobla, który również niecierpliwi się pracami nad polskim EV i stwierdził w rozmowie z Pulsem Biznesu, że przy najbardziej optymistycznym scenariuszu produkcja zacznie się w 2022 r.
Dla Motofaktor.pl dotychczasowe działania spółki skomentował Maciej Pertyński, dziennikarz motoryzacyjny:
Od początku pomysł wyglądał niepoważnie. Do takiego typu konstrukcji jak samochód elektryczny, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdzie są stawiane wymogi nie tylko pod kątem ekologii, ale przede wszystkim bezpieczeństwa, to do czegoś takiego dochodzi się przez długie lata badań. Nawet ambitne marki pochodzące z Korei Południowej i Chin, które do niedawna niewiele znaczyły na rynku moto, ale od kilkudziesięciu lat istnieją, mają infrastrukturę, pomysły na działanie i pieniądze na opłacenie fachowców, żeby taki projekt zrealizować. U nas prace rozpoczęto od tego jak taki samochód ma wyglądać. Dla mnie to jedna wielka bzdura, bo to się powinno zacząć od biura projektowego, gdzie są ludzie którzy się na tym znają, a w tym przypadku w ogóle nie było poszukiwań ludzi, którzy się na tym znają. Są jeszcze ludzie, którzy pracowali w motoryzacyjnych ośrodkach badawczo-rozwojowych w Polsce. Są jeszcze ludzie, którzy pracowali w FSO czy FSM. Jest kogo wykorzystać, a ich wykorzystali FIAT, Opel, Delphi, Brembo, Peugeot, Mercedes-Benz czy Volkswagen. W kierunku tego projektu padało już tyle komentarzy, że po tym wszystkim można powiedzieć, że tu od początku w ogóle nie chodziło o budowanie samochodu elektrycznego, bo jest to po prostu przepompowywanie pieniędzy z miejsca na miejsce. Owszem, szczytny projekt, bardzo ładny, ale kompletnie oderwany od rzeczywistości i tylko piękne hasło, które zmieniło się potem w to co zwykle. W tej chwili ta spółka przynosi głównie straty, a one z czasem mogą wzrosnąć, gdy wybuduje się już fabrykę, ośrodek badawczo-rozwojowy, wydzieli teren do testowania i zatrudni ludzi, którzy będą tam pracować. To są już koszty sięgające dziesiątek miliardów złotych.
juror konkursu World Car of the Year - Maciej Pertyński
Podsumowując, według pierwotnych założeń prototypy EMP miały się pojawić na polskich drogach już w ubiegłym roku. Obecnie mówi się, że wyjadą na drogi w lutym lub na wiosnę tego roku. Produkcja finalnego produktu była początkowo planowana na 2020 r., a teraz pojawiają się głosy, że najbardziej optymistycznym scenariuszem jest 2022 r. Kapitał akcyjny spółki od samego początku wzrósł 7-krotnie, ale dotychczasowe wyniki pokazują ponad 2 mln zł strat. Czy jeszcze w tym roku zobaczymy gotowe prototypy polskiego elektryka? Pozostaje czekać do wiosny, aby się przekonać czy najnowsze prognozy będą prawdziwe.