„Złej jakości i źle dobrane opony mogą wydłużyć drogę hamowania nawet o kilkanaście metrów, co w krytycznej sytuacji może mieć tragiczne konsekwencje” – tłumaczy Piotr Sarnecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego (PZPO).
Wybierając nowe opony należy wziąć pod uwagę kilka czynników:
Zacznijmy najpierw od typu ogumienia. Nadchodzi wiosna, więc mamy do wyboru opony letnie lub całoroczne. Jeśli:
To opony całoroczne nie są dla nas. Albo zbyt szybko je zużyjemy, albo rozczaruje nas ich przyczepność w środku lata. Wtedy lepiej wybrać porządne opony letnie.
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że przyczepność nawet najlepszych opon zimowych kończy się w temperaturach powyżej kilkunastu stopni Celsjusza. Jeśli więc ktoś zamierza traktować na wpół zużyte zimówki jako opony całoroczne – to PZPO zdecydowanie to odradza. Ich miękka mieszanka gumowa bieżnika powoduje, że już powyżej 20°C ich droga hamowania jest dłuższa od letnich odpowiedników o dwie długości samochodu. Trzeba też zwrócić uwagę na markę i model ogumienia. Dobry produkt od renomowanych producentów daje większe bezpieczeństwo i komfort jazdy. Do podjęcia decyzji przydatne są testy realizowane przez instytuty lub media motoryzacyjne.
Jak prawidłowo analizować testy opon? Przede wszystkim trzeba sprawdzić, przy jakiej temperaturze były realizowane. Warto też przeanalizować osiągi poszczególnych modeli i wytyczne producentów dotyczące użytkowania opon.
Jeśli już trzeba oszczędzić na oponach, to róbmy to rozsądnie. Pamiętajmy, że poniżej segmentu opon budżetowych są opony, które tylko wyglądają podobnie – natomiast ich przyczepność pozostawia wiele do życzenia. Dlatego są nazywane oponami niskich osiągów. Oczywiście opony budżetowe mają mniej zaawansowanych technologii niż opony klasy średniej i tym bardziej niż opony premium – dlatego są tańsze. Dają jednak podstawowe bezpieczeństwo w określonych warunkach.
„Nie warto kusić się na opony niskich osiągów, od nieznanych producentów – bo często nie tylko partie, ale konkretne zestawy nie trzymają jednolitych standardów. W czasie badań okazało się, że mają np. niejednakową głębokość bieżnika zarówno poprzecznie, jak i wzdłużnie – co już jest objawem dużych braków technologicznych. Przekłada się to wszystko na słabą przyczepność opon i tylko złudne bezpieczeństwo kierujących. Z reguły do pierwszego awaryjnego hamowania” – podkreśla Piotr Sarnecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego (PZPO).
Na oponie są także dodatkowe oznaczenia, w tym symbol E.C.E oznaczający homologację europejską, a w przypadku wariantów zimowych lub całorocznych – symbol alpejski (dla opon posiadających homologację zimową) oraz numer DOT, w którym zakodowane jest oznaczenie producenta, wytwórni oraz daty produkcji. Numer DOT służy producentom opon jedynie do identyfikacji modelu, fabryki i partii produkcyjnej. Data produkcji jest częścią tego kodu. Wprowadzenie kodu wymógł Departament Transportu w USA (stąd skrót DOT – ang. Department of Transportation) po to, by istniało oznaczenie umożliwiające identyfikację opony do reklamacji. Nadawanie więc dacie produkcji jakiegokolwiek innego znaczenia czy ważności jest po prostu pomyłką – bo opony nie starzeją się, gdy leżą na półce tylko w czasie eksploatacji. A najbardziej w czasie eksploatacji ze zbyt małym ciśnieniem.
Sprawdzanie daty produkcji opon właściwie niczemu nie służy, bo najlepsi producenci opon udzielają gwarancji na opony osobowe od daty ich zakupu, a nie produkcji. Dlatego dokładnie zabezpiecz dowód zakupu opon – aby w razie potrzeby mieć możliwość reklamacji.
„Pamiętajcie, że opony to nie jedzenie, które ma wyznaczony termin przydatności do spożycia! Opony nie tracą swoich właściwości od momentu ich produkcji – a wyprodukowane nawet kilka lat temu są pełnowartościowym produktem i zachowują wszystkie swoje właściwości oraz jakość. Dzięki specjalnym dodatkom przeciwstarzeniowym ogumienie nie zużywa się w magazynie w fabryce czy hurtowni, a jedynie podczas eksploatacji” – wyjaśnia Piotr Sarnecki.
By udowodnić, że opony magazynowane w hurtowni kilka lat nie są gorsze od świeżo wyprodukowanych, PZPO przeprowadził testy porównawcze na torze. Sprawdzano opony tego samego producenta, tego samego modelu i rozmiaru oraz z identycznym składem mieszanki bieżnika. Jeden komplet wyprodukowany w 2018, drugi 2020 na tym samym samochodzie. Test udowodnił, że kilkuletnie opony hamują tak samo dobrze jak te z ostatniej partii. Co więcej, żeby podnieść poprzeczkę kierowca rajdowy PZPO przetestował opony z 2020 i 2017 również o identycznym składzie tego samego producenta. Wynik tych prób także pokazał, że nawet 3-letnia opona zachowuje swoje osiągi, kiedy jest profesjonalnie magazynowana. A tylko takie magazyny mają fabryki opon i hurtownie. Warto więc kupować opony z pewnego, oficjalnego kanału sprzedaży – online lub tradycyjnego. Testy są dostępne TUTAJ.
Zakup odpowiedniego ogumienia to jeden z filarów zasady 3P, czyli Porządne opony, Profesjonalny serwis, Prawidłowe ciśnienie. W tym celu Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego wprowadził system oceny zakładów wulkanizacji na podstawie niezależnego audytu ich wyposażenia oraz kwalifikacji personelu. Warsztaty spełniające wysokie standardy legitymują się Certyfikatem Oponiarskim PZPO, który w praktyce oznacza, że wymiana gum bądź ich naprawa wiąże się z gwarancją wysokiej jakości.
3P to także właściwe ciśnienie w ogumieniu w trakcie jego eksploatacji. Niestety część kierowców o tym zapomina. Jak potwierdzają badania, aż 58% kierowców zbyt rzadko sprawdza ciśnienie w oponach[1]. Jeśli nie sprawdzamy ciśnienia, to opony starczą nam na 3 razy krócej! Zbyt niskie ciśnienie w oponach powoduje nawet dwukrotny wzrost temperatury warstw wewnętrznych – a to już prosta droga do rozerwania opon w czasie jazdy. Zbyt mała ilość powietrza sprawia, że bieżnik nie przylega właściwie do nawierzchni, co z kolei przekłada się na dłuższą drogę hamowania – ubytek o 0,5 bara wydłuża drogę hamowania nawet o 4 metry. Niedostateczne ciśnienie to również szybsze zużycie bieżnika. W przypadku niedopompowania o wspomniane 0,5 bara to nawet o 1/3 oraz większe opory toczenia, co przekłada się także na większy hałas o 3dB (w praktyce dwa razy głośniejsze). Brak powietrza w oponie to również zwiększone o 5% zużycie paliwa[2].
Kupowanie używanych opon jest bardzo niebezpieczne. Nigdy nie mamy pewności, w jakich warunkach były one eksploatowane i jakie mają ukryte wady. Używane opony mogą być:
„Używanych gum po prostu nie zakłada się dla własnego bezpieczeństwa. Opony mają zbyt delikatną, łatwą do zniszczenia strukturę wewnętrzną. Nie znamy historii takiego ogumienia – czy było niefachowo naprawiane lub czy poprzedni właściciel dbał o prawidłowy poziom ciśnienia w kole. Opona używana może być wewnętrznie bardzo zniszczona – po kolizji drogowej z uszkodzoną osnową, a nawet zniszczonym stalowym opasaniem – i tego w żaden sposób poza fabryką nie będziemy mogli sprawdzić. Używany zderzak, wahacz czy inne elementy dopuszczone prawem mogą być dostępne na rynku części używanych, bo bierzemy ten element w rękę i od razu widać jego stan. Opony zaś mają delikatną i łatwą do zniszczenia strukturę wewnętrzną, której nie jesteśmy w stanie ocenić wzrokiem” – mówi Piotr Sarnecki.
Opony, choć często niedoceniane, odgrywają kluczową rolę w bezpieczeństwie i komforcie jazdy. To jedyny element samochodu, który łączy go z drogą, a ich stan ma bezpośredni wpływ na:
[1] Moto Data 2017 – Panel użytkowników samochodów
[2] ADAC, Pro-winterreifen
Źródło: PZPO
Chcesz być na bieżąco z naszymi informacjami?