Jak podaje Rzeczpospolita, Grupa Stellantis boryka się obecnie z problemami natury finansowej. Raport roczny grupy pokazuje gwałtowny spadek marży i aż 48-procentowy spadek zysków.
Wyniki grupy spadają, więc dyrektor generalny – Carlos Tavares zapowiada rygorystyczne oszczędności. W związku z tym Tavares dość bezlitośnie stwierdził:
– „Nie możemy sobie pozwolić na utrzymywanie marek, które nie zarabiają pieniędzy”.
Po tych słowach w USA strach padł na Chryslera oraz markę RAM, ale marki europejskie także są pełne obaw. Światła reflektorów zaczynają skupiać się więc na takich producentach, jak: Maserati, Abarth, Lancia i DS. Są to firmy, które aktualnie „dołują” w wynikach, a Tavares spogląda na nie bez sentymentów przez pryzmat „słupków w Excelu” – Maserati w zeszłym roku zanotowało stratę w wysokości 82 milionów euro, a po ogłoszeniu tej informacji akcje całej grupy w ciągu jednego dnia straciły na giełdzie 12,5% – wniosek jest prosty – ta marka nie przyczynia się do zysków firmy.
Co ciekawe, Stellantis jest właścicielem 51% udziałów w chińskim Leapmotor, który produkuje samochody elektryczne. Pierwsza partia modeli C10 i T03 właśnie płynie z Szanghaju do Europy, a sam Tavares podkreślił, że jest to dopiero początek długoterminowej współpracy mającej na celu rewolucję w dziedzinie mobilności elektrycznej na naszym kontynencie. W planach jest zwiększenie liczby punktów sprzedaży tej marki z 200 do 500 do 2026 roku.
Decyzja o rozpoczęciu importu chińskich samochodów do Europy jest dyskusyjna szczególnie w sytuacji, gdy UE nakłada na samochody Chińskie cła mające na celu zmniejszenie ich konkurencyjności cenowej. Samochody Leapmotor na razie są sprowadzane z Chin, ale próbne egzemplarze modelu T03 już zjechały z linii produkcyjnej zakładów w Tychach.
Jak podaje Interia:
„Wśród potencjalnych fabryk, w których mogłaby ruszyć produkcja elektrycznego modelu Leapmotor wymieniano zakłady w Turynie oraz w Tychach. Dlaczego właśnie polska fabryka była brana pod uwagę? Oczywiście chodziło o pieniądze. Według Jeffries koszty produkcji w polskim zakładzie wynoszą ok. 400-500 euro, czyli podobnie do tych w fabryce Leapmotor w Chinach. Dla porównania we Włoszech to 1000 euro”.
Wstępnie przewiduje się montaż samochodów z części importowanych, natomiast na wrzesień planowane jest uruchomienie masowej produkcji.
Źródło:
Stellantis
Tychy.info
Rzeczpospolita
Interia