Samochody będą nawzajem ostrzegać się o zagrożeniach na drodze albo na żywo otrzymywać informacje o zmianach w organizacji ruchu – to wcale nie taka odległa przyszłość. Nad autami, które będą się ze sobą komunikować pracuje wielu producentów, w tym na przykład Lexus. W Australii prowadzone są badania przy użyciu dwóch SUV-ów japońskiej marki, RX 450h. Dzięki takiemu rozwiązaniu w przyszłości kierowca Lexusa będzie otrzymywać powiadomienia o samochodzie przed nim, który rozpoczął awaryjne hamowanie albo zbliżającej się zmianie świateł na najbliższym skrzyżowaniu. System bazuje na łączności komórkowej w powszechnym standardzie 4G, więc jego wprowadzenie jest tylko kwestią czasu. Nad podobnym rozwiązaniem poza Lexusem pracuje wielu innych producentów, w tym m.in. Volvo.
Systemy connected cars bazują głównie na łączności z internetem. A ta, dzięki wbudowanym modułom GSM, jest w samochodach coraz powszechniejsza. Na tę chwilę połączenie z siecią pozwala głównie na pobieranie informacji o aktualnym natężeniu ruchu, aktualizowanie nawigacji satelitarnej i automatyczne alarmowanie służb o poważniejszym wypadku. Jednak możliwości takiej łączności są oczywiście dużo szersze. Pierwsi producenci aut wprowadzają już możliwość zdalnego diagnozowania auta, włączenia klimatyzacji bez wchodzenia do środka czy pobierania dodatkowych aplikacji, instalowanych w systemie multimedialnym, a amerykańska Tesla pozwala nawet na poprawienie wyposażenia i osiągów samochodu tylko dzięki aktualizacji pobranej przez internet!
Wiele wskazuje na to, że samochody autonomiczne są przyszłością motoryzacji. Ale zanim na drogach powszechnym widokiem będą pojazdy pozbawione kierownicy, minie jeszcze sporo czasu. Potrzebne są nie tylko odpowiednio wyposażone i dopracowane auta, ale także przystosowana do nich infrastruktura i stosowne regulacje prawne. Dużo szybciej staną się popularne pojazdy, które pozwolą na autonomiczną jazdę w określonych warunkach albo pojadą same, ale dla bezpieczeństwa z kierowcą gotowym przejąć kontrolę nad autem. Prace nad takimi systemami prowadzi wielu producentów, w tym Tesla czy Lexus.
Kamery cofania znajdziemy już nawet w małych hatchbackach. Ale projekt zastosowania ich w miejscu lusterek – choć stworzony już lata temu – dopiero teraz wchodzi w życie. Autem, któremu przypadł zaszczyt bycia pierwszym samochodem drogowym w historii z takim rozwiązaniem jest nowy Lexus ES. Kamery zajmują mniej miejsca, więc auto jest bardziej aerodynamiczne, a kierowca ma lepszą widoczność z wnętrza. Ponadto system ogranicza martwą strefę i pozwala na wyświetlanie dodatkowych informacji na monitorach pokazujących obraz po bokach auta.
Na tę chwilę z przyczyn prawnych cyfrowe lusterka Lexusa są dostępne jedynie w Japonii, ale europejscy producenci również sięgają po podobne rozwiązania. Przykładem może być Audi, który kamery oferuje w swoim nowym SUV-ie e-tron. Dużo powszechniejsze stają się natomiast cyfrowe lusterka wsteczne. Znajdziemy je na przykład w nowej Toyocie RAV4 czy nowym Land Roverze Evoque. Dzięki takiemu systemowi kierowca może zobaczyć, co dzieje się za autem nawet wtedy, gdy bagażnik jest załadowany po sam dach.
Spory, ciekłokrystaliczny wyświetlacz konsoli centralnej samochodu jest dzisiaj praktycznie standardem, a i klasyczne zegary są często zastępowane przez cyfrowe ekrany. Łatwo się spodziewać, że w przyszłości producenci samochodów będą jeszcze intensywniej korzystać z ich możliwości, pozbywając się kolejnych pokręteł oraz przycisków. Wielu kierowców widzi w nich jednak zagrożenie dla bezpieczeństwa, bowiem sterowanie klimatyzacją czy podgrzewaniem foteli przy ich użyciu wymaga odrywania wzroku od drogi.
Rozwiązaniem jest sterowanie głosowe, przy użyciu gestów albo specjalnego wyświetlacza haptycznego, który symuluje wrażenie dotykania prawdziwych, fizycznych przycisków. Coraz popularniejsze – i coraz większe – będą również wyświetlacze przezierne, które rzucają obraz na przednią szybę. Już teraz wyświetlacze HUD możemy mieć w popularnych autach, takich jak nowa Toyota Corolla czy Ford Focus. A w Lexusie LS rzucany na szybę obraz ma aż 12,3 cala. W przyszłości dzięki tej technologii na przedniej szybie będzie można wyświetlić jeszcze więcej informacji, na dodatek lepiej zintegrowanych z tym, co widzimy przed autem. Trójwymiarowe strzałki wskażą odpowiedni pas ruchu, a sylwetka pieszego lub rowerzysty będzie otoczona czerwoną obwódką, aby nas ostrzec.
Otwieranie samochodu za pomocą smartfona to kolejna nowość, która szybko zyskuje na popularności. A to dzięki carsharingowi. W niedalekiej przyszłości cyfrowy kluczyk będzie równie powszechny wśród użytkowników prywatnych aut. Takie rozwiązanie daje wiele korzyści – można pozbyć się klasycznego kluczyka, który zajmuje miejsce w kieszeni, a także zdalnie udostępnić auto innej osobie. Co więcej, pierwsi producenci udostępniają już aplikacje, które pozwalają nie tylko na otwarcie i zablokowanie auta, ale także zdalne włączenie klimatyzacji, klaksonu czy śledzenie pozycji samochodu po udostępnieniu go innej osobie.
Źródło: Toyota