Czy naprawdę Chińczycy zalewają rynek? Sprawdzamy jak w rzeczywistości wygląda oferta importerów chińskich aut w Polsce.
Ciągle słyszymy w prasie i w internetach, że auta elektryczne z Chin zalewają Europę i powodują potężne problemy zachodnich procentów. Ale też z doświadczenia większość z nas wie, że bardzo często, nagłówki artykułów mają po prostu przyciągać uwagę, a z faktyczną sytuacją nie mają za wiele wspólnego. A jak jest w tym przypadku? Czy rzeczywiście auta zza Wielkiego Muru przejmują klientów Volkswagena i spółki oraz, czy na pewno są one elektryczne? Sprawdźmy to, skupiając się na naszym własnym, polskim rynku.
Od razu zaznaczę, że nie będę opisywał sytuacji z początku lat dwutysięcznych i pierwszej próby wejście Chińczyków do Europy czy Polski. Wiemy, że rozbiła się ona, zarówno dosłownie jak i w przenośni, o wyniki testów zderzeniowych. Drugie podejście rozpoczęło się w 2021 roku debiutem w Polsce marki Maxus. Co ciekawe wprowadziła ona nie tylko samochody osobowe, ale także dostawcze, co więcej skupia się głównie na tych ostatnich. Maxus wprowadził do oferty nie tylko samochody elektryczne, szybko dołączyły do nich te napędzane silnikami diesla. Firma rozwija się w szybkim tempie, a do jej sukcesów można zaliczyć np. wygranie przetargu na dostawę elektrycznych aut dostawczych dla poczty polskiej. Sama firma Maxus, choć jej korzenie wywodzą się z Wielkiej Brytanii jest obecnie częścią potężnego koncernu SAIC, tego samego, który jest właścicielem innej brytyjskiej marki, czyli MG. Oferta jest dość szeroka, bowiem obejmuje 3 auta osobowe, 3 auta dostawcze oraz jednego pick-upa. Notabene jedynego w pełni elektrycznego pickupa w Polsce.
Maxus Eunig 5
To bardzo ciekawe auto, jeden z niewielu przystępnych cenowo samochodów elektrycznych, które pomieszczą więcej niż 5 osób. Ma on 4.8 m długości, silnik o mocy 177 KM oraz baterie 70 kWh, która realnie zapewni zasięg na poziomie 370 km, zakładając cykl mieszany. Nie jest to ani najnowocześniejsze auto, ani o najlepszych parametrach, ale na pewno jego zaletą jest wygoda oraz niska cena, która zaczyna się od 180 tys. PLN
Maxus Eunig 6
Tak naprawdę to bliźniacza konstrukcja do Euniq 5. Tylko zamiast nadwozia typu minivan mamy w tym przypadku SUVa. Oczywiście mieści on już standardowo 5 osób za to w naprawdę wygodnych warunkach. Silnik oraz bateria są te same, za to mniejsze nadwozie daje większy zasięg, wynosi on około 400 km. Cena jest jeszcze bardziej atrakcyjna, bowiem ten model producent wycenił na 150 tys. PLN. Nie da się kupić ze taką cenę innego auta elektrycznego tej wielkości.
Maxus Mifa 9
To jedno z moich ulubionych aut na rynku. Potężny van o długości ponad 5.3 m, który można opisać jednym słowem, luksus. Wszystkie siedem miejsc w tym aucie jest bardzo wygodne, ale dwa kapitańskie fotele w drugim rzędzie to naprawdę pierwsza klasa. Mają wszystkie możliwe sposoby regulacji w tym położenie na płasko. Są wentylowane, podgrzewane, a nawet wyposażone w masaż. To jedno z tych niewielu aut, gdzie wolę komuś oddać kierownicę niż prowadzić samemu. Samochód ma silnik elektryczny, zamontowany na przedniej osi o mocy 245 KM oraz baterie o pojemności 90 kWh, która zapewnia realny przebieg na poziomie 400 km. Mifa 9 tania nie jest, bo kosztuje 300 tys. PLN. Ale jeśli chodzi o stosunek komfortu do ceny, to jest to jedno z najlepszych aut na rynku.
Maxus T90
To jedyny na rynku elektryczny pickup. Auto typowo do pracy. Ze względu na swoją konstrukcję nie prowadzi się najlepiej na asfalcie, a dodatkowo nie ma napędu na cztery koła, więc zdolności terenowe także nie są specjalnie duże. Ogólnie auto jest co najwyżej średnie, ale na szczęście ma już następcę. Naprawdę świetny model e-Terron 9. Ale o nim napiszę, jak już będę miał okazję go przetestować osobiście.
Maxus eDeliver 3/7/9
To rodzina samochodów dostawczych w różnych wielkościach i odmianach. Od najmniejszego liczącego 5 m długości modelu 3 po model 9, który jest wielkości Mercedesa Sprintera. Jak najbardziej można powiedzieć, że przyjęły się na rynku naprawdę dobrze i użytkuje je wiele firm. Szczegóły poszczególnych modeli i ceny najlepiej sprawdzić bezpośrednio na stronie producenta. Ich odmian jest ich bowiem na tyle dużo, że opisanie ich tutaj zajęłoby za dużo miejsca.
Po wejściu na rynku marki Maxus nastąpił pewien okres zastoju w nowościach z Chin przerywanym dwoma nieudanymi debiutami. Mowa o markach Seres oraz Skywell, które były sprowadzone przez małe prywatne firmy. I jak to najczęściej w takich przypadkach bywa, oba przedsięwzięcia zakończyły się niepowodzeniem. Co ciekawe obie marki dalej są zainteresowane polskim rynkiem, ale już bezpośrednio. Seres niedługo znów wejdzie do Polski, ale już w zupełnie odmiennej formie i ze wsparciem potężnej firmy, jaką jest Huawei a Skywell znowu jest dostępny w Polsce pod zmienioną nazwa, czyli jako Skyworth, ale o tym w dalszej części tekstu.
Kolejną marką, która zadebiutowała na naszym rynku było Nio. Samochody tego producenta mają unikalne w świecie podejście do uzupełnienia energii w bateriach, oprócz podłączenia samochodu do ładowarki, co oczywiście jest jak najbardziej możliwe, istnieje możliwość wymiany akumulatora na specjalnej stacji, cały proces trwa około 5 minut i w po tym czasie znowu samochód ma pełny zasięg. Póki co takiej stacji nie ma jeszcze w naszym kraju, ale w Europie jest ich już ponad 50 i cały czas powstają nowe. W takim systemie bardzo ciekawa jest też kwestia własności baterii. Żeby móc je wymieniać trzeba zdecydować się na zakup samochodu bez baterii a nią samą wziąć w wynajem. Dzięki temu wszystkie baterie w systemie są własnością producenta i on dba o ich stan. Użytkownik płaci określoną sumę pieniędzy i ma problem degradacji akumulatora z głowy. Co więcej, może także wybrać z dwóch wielkości baterii, 75 lub 100 kWh. Dodatkowo w Chinach są już dostępne baterie 150 kWh, które umożliwiają przejechanie ponad 1000 km na jednym ładowaniu. Oczywiście można kupić samochód z baterią na własność, ale wtedy nie ma możliwości jej wymiany. Modeli samochodów Nio jest sporo, dlatego omówię tutaj tylko te najbardziej popularne.
ET5
To limuzyna klasy średniej, która konkuruje z takimi samochodami jak BMW i4 czy Mercedes C klasa. Jest dostępny jako limuzyna lub kombi o naprawdę pięknej linii nadwozia. Samochód ma napęd na cztery koła i 490 KM mocy. W przeciwieństwie do samochodów premium z Europy wyposażenie jest praktycznie pełne. Dopłaty wymaga tylko pakiet z wentylacją i masażem w fotelach. W wersji z większym akumulatorem auto ma zasięg na poziomie 500 km. Auto kosztuje około 285 tys. PLN już z baterią na własność.
ET7
To większy model, który konkuruje z BMW i5 czy MB EQE. Ma 5 m długości, pneumatyczne zawieszenie i pełne wyposażenie w standardzie. Ten samochód zapewnia niesłychany komfort jazdy. Jest w nim naprawdę cicho i każda nawet najdłuższa podróż nie męczy ani kierowcy, ani pasażerów. Tym bardziej że Nio słynie z naprawdę świetnych układów autonomicznej jazdy. Potrafi nawet samo zmienić pas ruchu na autostradzie. W porównaniu do mniejszego modelu ma jeszcze większą moc, bowiem jego dwa silniki elektryczne dają łącznie 660 KM. Auto w tej chwili kosztuje koło 350 tys. PLN i to naprawdę nie jest wygórowana kwota za ten samochód.
EL6
To tak naprawdę ET5 w wersji SUV. Chyba najbardziej wypośrodkowany samochód z gamy Nio. Zawieszenie jest bardziej komfortowe niż w ET5, ale z drugiej strony auto nie jest takie krowiaste jak ET7. No i oczywiście miejsca jest pod dostatkiem, zarówno we wnętrzu jak i w bagażniku. Koszt samochodu to ok. 315 tys. PLN.
Następnymi markami z Chin, które weszły na rynek były dwie inne firmy produkujące auta premium. Pierwsza z nich to Honqgi. To jest naprawdę ciekawy producent, który przez długi czas dostarczał auta dla wszystkich ważnych osób w partii i jego aut nie dało się kupić normalnie. Do dziś zresztą władcy Chin jeżdżą Honqgi, nawet prezydent Biden w czasie się spotkania z Xi podziwiał jego limuzynę tej właśnie marki. W Polsce marka sprzedaje potężnego SUVa eHS9. To samochód, który niejako pokazuje, co cenią Chińczycy. Auto jest potężne, ma ponad 5.2 m długości, i takie bardzo barokowe, wszystko jest w nim wielkie i ozdobne. Zawieszenie jest bardzo miękkie i aż buja autem. Trochę się śmieje, że ten samochód prowadzi się jak statek. Wszystkie manewry trzeba planować z wyprzedzeniem. Natomiast na pewno jest niesamowicie komfortowy. I przy okazji bardzo drogi. W zależności od wersji akumulatora i wyposażenia kosztuje od 350 do 500 tys. złotych. Zawsze napędzany jest na obie osie, a baterie mają od 80 do 120 kWh pojemności. Ale nawet ta największa nie daje ogromnych zasięgów, bowiem auto naprawdę ma spory apetyt na elektrony. Jego zasięg to do 450 kilometrów w realnym użytkowaniu.
Drugą marką, z tych dwóch wspomnianych jest Voyah, czyli auta premium koncernu Dongfeng. Na nasz rynek trafił, póki co tylko model Free, czyli SUV o długości 5 m. Jest dużo bardziej skromny od Honqgi, ale także bardzo komfortowy. Wyposażony we wszystkie możliwe opcje oraz baterię 100 kWh dającą zasięg do 500 km samochód kosztuje 329 tys. PLN. Gdybyśmy chcieli skonfigurować auto podobnej klasy od MB czy Audi, to cena oscylowałaby w okolicy pół miliona złotych.
Po tych dwóch mniej znaczących debiutach przyszła kolej na dwa dużo ważniejsze. I co ciekawe oba miały miejsce w odstępie niecałego miesiąca. Najpierw z dużym przytupem weszła do Polski marka MG, wprawdzie wszyscy kojarzymy ją z Wielką Brytanią, ale tak naprawdę od paru lat jest pod skrzydłami chińskiego koncernu SAIC. Producent na początku wprowadził do oferty trzy modele, z czego dwa były spalinowe a jeden w pełni elektryczny. Ponieważ minął już prawie rok gama modelowa tej marki uległa zmianie. Na tę chwilę producent oferuje aż 5 modeli:
MG3
MG3 to mały miejski pojazd będący konkurencją dla Toyoty Yaris. Czemu akurat podałem to auto, a nie np. Polo? Bowiem tak jak Toyota MG3 to hybryda, i to taka zwykła, bez gniazda ładowania. Auto jest małe, zgrabne i nieźle wykonane, oczywiście widać w kabinie oszczędności, ale to zdecydowanie norma w tej klasie, Natomiast norma na pewno nie jest moc prawie 200 KM, jaką osiąga to auto. Wynika ona z połączenia benzynowego 1.5 oraz jednego silnika elektrycznego. Ten układ działa bardzo sprawnie i oszczędnie. Jestem przekonany, że wkrótce te auta będą bardzo popularne na polskich drogach. Tym bardziej że ceny tego modelu zaczynają się poniżej 90 tys. PLN. Właściwie to nawet najdroższa wersja kosztuje zaledwie 101 tys. PLN.
MG ZS
To tak naprawdę wersja SUV MG3. Większa, 4.4 m długości, i zamknięta w nadwoziu typu SUV. Zespół napędowy jest dokładnie ten sam, a i cena nie jest specjalnie wyższa. W cenniku widzimy kwoty od 99 do 117 tys. PLN.
MG HS
Ten model to już zupełnie inna konstrukcja, po pierwsze jest większy, ma 4.65 m długości a po drugie ma dostępne dwa rodzaje zespołów napędowych. W podstawowej mamy po prostu benzynowe 1.5 z doładowaniem o mocy 170 KM, które można łączyć albo z manualną, albo z automatyczną skrzynią biegów. Ale dużo ciekawsza jest wersja PHEV. Dzięki dwóm silnikom może pochwalić się ona mocą 340 KM i naprawdę niezłymi osiągami, przyśpieszenie do 100 km/h trwa tylko 6,9 s. A dzięki baterii o pojemności około 22 kWh na samym prądzie można przejechać mniej więcej 100 km. Tak jak w wypadku pozostałych modeli ceny są naprawdę atrakcyjne. Benzynowa wersja to od 115 tys. złotych a hybryda od 155 tys. zł.
MG 4
To bez wątpienia najlepiej wyceniony samochód elektryczny w Polsce. W podstawowej wersji z baterią zapewniająca zasięg na poziomie niecałych 300 km kosztuje 125 tys. PLN. Dla porównania Volvo EX-30 o tylko trochę lepszych parametrach kosztuje już ponad 170 tys. MG4 jest o tyle ciekawą konstrukcją, że w przeciwieństwie do większości innych tanich modeli nie jest autem spalinowym przerobionym na auto elektryczne tylko od początku został zaprojektowany jako BEV. Jest to także ten samochód z Chin, który odniósł największy sukces w Europie, wchodząc na podium sprzedaży aut elektrycznych. Do ciekawostek należy też fakt, że odmiana X-Power to najtańsze auto na rynku jeśli liczymy to, ile kosztuje jeden koń mechaniczny mocy. Bowiem ta właśnie wersja MG4 ma 430 KM a kosztuje 169 tys. złotych.
MG Cyberster
Ostatnim modelem jest zaś MG Cyberster.
I auto jest tak samo niezwykłe jak jego nazwa. To dwumiejscowy roadster z drzwiami otwieranymi do góry w stylu Lamborghini. Ma baterię 77 kWh oraz dwa rodzaje napędów. Ten na tylną oś generuje 340 a ten na obie osie 530 koni mechanicznych. Oczywiście to będzie auto, które sprzeda się w pojedynczych egzemplarzach, ale widzieć je na ulicy to będzie coś wspaniałego.
W drugiej części raportu opisujemy kolejne modele dostępne na polskim rynku:
Chcesz być na bieżąco z informacjami? Obserwuj nas w wiadomościach Google: