Czy naprawdę Chińczycy zalewają rynek? Zapraszamy do 2. części naszego raportu o modelach chińskich producentów dostępnych w Polsce.
Ciągle słyszymy w prasie i w „internetach”, że auta elektryczne z Chin zalewają Europę i powodują potężne problemy zachodnich procentów. Ale też z doświadczenia większość z nas wie, że bardzo często, nagłówki artykułów mają po prostu przyciągać uwagę, a z faktyczną sytuacją nie mają za wiele wspólnego. A jak jest w tym przypadku? Czy rzeczywiście auta zza Wielkiego Muru przejmują klientów Volkswagena i spółki oraz, czy na pewno są one elektryczne?Zapraszamy do drugiej części naszego raportu o ofercie chińskich producentów w Polsce.
Na sam koniec 2023 roku mieliśmy jeszcze jedną premierę. Była to marka BAIC, która wprowadziła na rynek trzy samochody, wszystkie SUVy i wszystkie spalinowe. Ciekawym aspektem marki jest fakt, że wszystkie jej modele mają pełne wyposażenie w standardzie, Także w przeciwieństwie do europejskiej konkurencji nie ma sytuacji, że w cenniku widnieje niska kwota, ale potem okazuje się, że jeśli dopłacić za klimatyzację czy lepszą tapicerkę to cena robi się dużo wyższa. Firma ma także duże i ambitne plany na rozwój, szczególnie samochody BJ wzbudzają zainteresowanie, gdyż są to typowo auta terenowe, zbudowane na ramie i z reduktorem. Takich samochodów na rynku zdecydowanie brakuje, a jeśli są dostępne to w bardzo wysokich cenach. Natomiast na tę chwilę BAIC sprzedaje w Polsce trzy modele:
Beijing 3
To nieduży SUV z silnikiem 1.5 turbo o mocy 150 KM. Samochód jest nieźle wykonany, jeździ bardzo przyjemnie i ma całkiem bogate wyposażenie. Ale jego zdecydowanie największą zaletą jest cena, która wynosi 80 tys. PLN.
Beijing 5
to już większe auto i w przeciwieństwie do modelu 3 wyposażone w automatyczną skrzynią biegów. I tak samo jak w wypadku trójki największą zaletą jest cena. Za rodzinnego SUV z pełnym wyposażeniem zapłacimy 130 tys. PLN. To naprawdę świetna oferta.
Beijing 7
To auto jest dla tych, dla których model 5 jest za mały. Siódemka to auto o długości prawie 4.8 metra. W środku miejsca nie zabraknie, a komfort podróżowania jest naprawdę wysoki. Szkoda, tylko że zastosowano ten sam silnik co w mniejszym modelu. Tutaj jednak masa jest większa. Auto kosztuje około 160 tys. PLN co znowu jest naprawdę dobrą ceną za tak duży samochód.
Na następną premierę chińskiej marki nie trzeba było długo czekać. Do Polski powróciła marka Skyworth tym razem za sprawą generalnego dystrybutora na Europę, czyli tureckiej firmy Ulu Motors. Do sprzedaży wszedł jeden model, czyli duży SUV o długości 4.7 m. Na początku oferowany jest tylko w odmianie w pełni elektrycznej, ale jeszcze w tym roku ma dołączyć wersja hybrydowa. Skyworth K jest samochodem, który za niewysoką cenę, od 180 tys. PLN, oferuje dużą baterię, 86 kWh oraz naprawdę sporo miejsca dla pasażerów i ich bagaży. Auto jest ustawione bardzo miękko, co powoduje, że komfort jazdy jest naprawdę wysoki, ale w zamian czuć, że szybkie pokonywanie zakrętów to nie ten adres.
Zaledwie parę tygodni później mieliśmy do czynienia z kolejnym debiutem. Ta sama firma, która sprowadza do Polski auta BAIC wprowadziła na rynek dwa modele Forthing. Zaoferowała ona dwa modele, z czego jeden jest naprawdę bardzo interesujący. Oba z napędem czysto spalinowym.
Forthing T5
To kolejny SUV, jak widać to klasa pojazdów, która zawładnęła naszym, i nie tylko rynkiem. Napędzany jest benzynowym silnikiem o pojemności 1.5 l, który łączony jest z automatyczną skrzynią biegów. Jak można zauważyć ten zestaw to ulubiony napęd w Chinach, który występuje w większości konstrukcji. Auto kosztuje 129 tys. i ma już w komplecie pełne wyposażenie.
Forthing U-TOUR
Ten samochód jest dużo ciekawszy od T5. Choć zespół napędowy jest dokładnie taki sam, to cechą, która wyróżnia ten model, jest rodzaj nadwozia. To minivan, który pomieści wygodnie 6 osób, Takich samochodów jest w Polsce bardzo mało, więc tym bardziej należy docenić tę premierę. Samochód kosztuje trochę więcej, bo 150 tys. złotych, ale to i tak czyni go jednym z najtańszych aut na rynku, które ma takie możliwości przewozowe.
W czerwcu tego roku nastąpił ten debiut, który na pewno był najbardziej oczekiwany. Tym bardziej że miał on miejsce w czasie mistrzostw Europy w piłce nożnej, których to właśnie firma BYD była sponsorem. Wprawdzie premiera marki nie miała miejsca w BYDgoszczy, ale szef marki na Polskę stwierdził, że to zdecydowanie jego ulubione miasto. BYD to największy producent aut hybrydowych i elektrycznych na świecie. W tym roku bez wątpienia wejdzie też do TOP 10 najpotężniejszych firm produkujących samochody w ogóle. O tej firmie jest naprawdę głośno ostatnich latach i właśnie dlatego wszyscy oczekiwali jej debiutu w Polsce. To, co wyróżnia tego producenta ze wszystkich innych to także fakt, że jako jedyna firma na świecie produkuje w 100% własne baterie do samochodów. W ogóle z analiz rozbiórki samochodów tej marki na części wynika, że żaden inny producent nie ma takiego udziału własnych części co właśnie BYD.
Producent wprowadził do oferty trzy modele z napędem wyłącznie elektrycznym, ale bardzo szybko uzupełnił gamę o samochód z napędem DM-I, czyli hybrydę typu plug-in.
BYD Dolphin
To małe autko, które jednocześnie jest jednym z najtańszych samochodów elektrycznych w Polsce, bowiem kosztuje od 140 tys. złotych. Jest dedykowane do miasta, ale bateria o pojemności 60 kWh pozwala spokojnie wybrać się także w dalszą trasę bez obaw utknięcie z na poboczu z braku prądu. Zwraca też uwagę bogate wyposażenie jak kamery 360° czy wszystkie systemy wspomagania pracy kierowcy. No i oczywiście moc, w końcu, w którym miejskim aucie jest 200 KM?
BYD Seal
To bezpośredni konkurent Tesli Model 3. Czyli limuzyna o bardzo dynamicznej linii nadwozia oraz naprawdę mocnym napędzie. W tańszej wersji RWD mamy bowiem 313 KM a w odmianie z napędem na obie osie to już 520 KM. I uwierzcie mi, to robi wrażenie. Auto jest bardzo ładnie wykończone i naprawdę świetnie jeździ. Do wad można natomiast zaliczyć mały bagażnik. Bateria o pojemności 84 kWh pozwala przejechać w dobrych warunkach nawet 500 km. Ceny zaczynają się od 207 tys. złotych.
BYD Seal U
Nie mogło zabraknąć w ofercie SUVa. I taki właśnie jest ten model, to samochód, który ma w bardzo dużym komforcie przewieźć całą rodzinę i jej bagaże na wczasy. Co ciekawe oprócz odmiany w pełni elektrycznej możemy kupić wersję z napędem PHEV. W niej to właśnie silnik benzynowy o pojemności 1.5 l jest wspomagany jednym lub dwoma silnikami elektrycznymi. Bateria trakcyjna ma pojemność 18 kWh i pozwala przejechać od 70 do 100 km na samym prądzie. Co ciekawe i rzadkie w hybrydach plug-in dostępnych 2 Europie to fakt, że można Seala U ładować prądem stałym. A to skraca czas ładowania dwukrotnie. Z ponad 2 godzin do niecałej godziny.
I tak doszliśmy do ostatniego debiutu, który notabene miał być jednym z pierwszych. Ale koncern Chery bardzo mocno wsłuchiwał się w to, co mają do powiedzenia potencjalni klienci i kontrahenci. Dlatego opóźnił premierę o ponad rok, aby przystosować auta do wymagań europejskiego klienta. Widać, że to firma z bardzo kompleksowym podjęciem do wchodzenia na nasz rynek. Ich zaangażowanie najłatwiej poznać po tym, że kupili byłą fabrykę Nissana w Hiszpanii gdzie będą produkować samochody przeznaczone na Europę. Chcą także, aby z czasem coraz więcej podzespołów było produkowanych tutaj. Na razie ich oferta jest skromna, bo obejmuje dwa modele, ale plany są naprawdę bardzo ambitne. Samochodów będzie więcej, a także wejdą modele z napędem hybrydowym oraz w pełni elektrycznym. Natomiast na tę chwilę w salonach można znaleźć:
Omoda 5
To niezbyt duży miejski SUV o bardzo ciekawej stylistyce. Ma 4,37 m długości i napędzany jest silnikiem benzynowym 1.6 o mocy około 150 KM. Ma oczywiście automatyczną skrzynią biegów oraz bardzo bogate wyposażenie. Jest dostępny w dwóch wersjach, ale nawet ta tańsza, która kosztuje 115 tys. złotych ma w standardzie np. wentylowane fotele. To rzadkość za tak niewielką cenę. Na premierze Omody można było usłyszeć, że to bardzo poważny konkurent dla europejskich samochodów, bowiem jeździ tak jak one, a kosztuje zdecydowanie mniej. Po koniec roku wjedzie na rynek także wersja z napędem elektrycznym.
Jaecoo J7
Choć wymiarami podobny do Omody to jednak ma zupełnie inny charakter. Według firmy przeznaczony jest dla także innych klientów. To dla mnie też ten samochód z Chin, który wygląda naprawdę jak zaprojektowany w Europie. I tak między nami to jest. W ogóle wiele chińskich firm albo zatrudnia designerów z Europy, albo ma tutaj całe centra stylistyczne. Cechą charakterystyczną Jaecoo J7 jest fakt, że w droższej wersji jest dostępny z napędem na obie osie. I jak pokazały próby terenowe, służy on nie tylko do ruszania na śniegu. Samochód, póki co ma napęd dokładnie taki sam jak Omoda, ale już wkrótce dołączy odmiana hybrydowa ładowania z gniazdka.
Skoro już poznaliśmy całą ofertę samochodów z Chin, jakie są dostępne w Polsce, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy te auta w ogóle się sprzedają?
Odpowiedź jest taka jak na większość pytań – to zależy. Na pewno auta Honqgi, Skyworth, Nio, czyli te w pełni elektryczne sprzedają się w niewielkiej ilości, Tak samo jak elektryczny MG4, który w Polsce stanowi około 10% sprzedaży tej marki. Dla porównania na zachodzie Europy to aż ⅔ sprzedaży MG. Co do Forthinga czy BYD to jeszcze za wcześnie, aby mówić o statystykach. Natomiast na pewno rynek zaakceptował samochody spalinowe MG, BAIC oraz Omoda/Jaecoo. MG już jest w top 10 sprzedaży w Polsce. Dane za sierpień i wrzesień pozwalają przypuszczać, że Omoda będzie co najmniej tak samo popularna. W przypadku BAIC większym problemem jest dostępność aut do sprzedaży niż znalezienie na nie klientów.
Co wpływa na tak dobre wyniki? Nie da się ukryć, że przede wszystkim cena, w końcu jak wiadomo, to ona czyni cuda. Na pewno pomagają też dobre warunki gwarancji udzielane przez producentów, którzy zapewniają nawet 7 lat ochrony. To sposób, który lata temu skuteczne zastosował Hyundai i wygląda na to, że zadziała także tym razem, Co ciekawe w prasie czy internecie pojawiły się już reklamy, które nawiązują do aut z Chin. Marka Seat prowadzi kampanię marketingową, aby wybierać znane i sprawdzone marki. Znaczy to jednoznacznie, że dzieje się to, o czym mówiłem wielokrotnie i z czego klienci powinni się cieszyć. Czyli idą czasy prawdziwej konkurencji i walki o klienta, Który z tego na pewno będzie odnosić korzyści.
Chcesz być na bieżąco z informacjami? Obserwuj nas w wiadomościach Google: