Wraz ze zdobyciem na początku listopada trzeciego tytułu mistrzowskiego na przestrzeni czterech lat, René Rast zapisał się w historii wyścigów DTM. Kierowca, mieszkający na co dzień w austriackim Bregenz, za kierownicą swego Audi RS 5 DTM wygrał w tym rekordowym czasie aż 24 wyścigi, 20 razy startował z pole position, 14 razy ustanowił najszybsze okrążenie toru i zgromadził 1113 punktów. Wystartował w 77 wyścigach, więc średnia punktowa to 14 pkt. na wyścig.
Na liście najlepszych kierowców w dziejach DTM, René Rast znajduje się na drugiej pozycji ex aequo z Klausem Ludwigiem. W poniższym wywiadzie niemiecki zawodnik opowiada jak wyglądał jego czas po zdobyciu trzeciego tytułu mistrzowskiego, jakie ma cele związane z Formułą E, dlaczego ciągle pozostaje lojalny wobec Audi i jaki rekord DTM chce pobić.
Rzeczywiście, to bardzo szczególne uczucie znaleźć się wśród trzech najlepszych kierowców w historii DTM. Nigdy wcześniej bym o tym nawet nie pomyślał. Dołączyłem do DTM dopiero cztery lata temu, a już jestem w gronie najlepszych kierowców tej serii. Cały czas to do mnie nie dociera. Prawdopodobnie zdam sobie z tego sprawę dopiero gdy będę trochę starszy i spojrzę wstecz na to, co robiłem w przeszłości.
Na początek oczywiście mojemu tacie, mojej mamie, mojej siostrze – wszystkim z mojej rodziny, którzy kiedyś podróżowali ze mną na wyścigi. Ludziom, którzy przeszli przez to wszystko i zawsze mnie wspierali. Zwłaszcza tato, który zawsze ze mną jeździł w swoim kamperze. W 2005 roku rolę mojego taty przejął mój menedżer Dennis Rostek. Stał zawsze u mojego boku i utorował mi drogę do sukcesu. Potem oczywiście własna rodzina z moją dziewczyną Dianą, która również stoi u mojego boku, nawet wtedy, kiedy sprawy nie układają się dobrze. Team Rosberg, który najbardziej przyczynił się do sukcesu ostatnich lat. Mechanicy i inżynierowie działali dzień i noc przez cztery lata, pracując na mój sukces. I wreszcie, co nie mniej ważne, Audi Sport. Dali mi szansę na spełnienie mojego marzenia o wyścigach w DTM, a w ciągu ostatnich czterech lat zapewniali mi wspaniałe samochody.
Stosunkowo spokojnie. Spędziłem tylko jeden dzień w Bilster Berg, gdzie umówiłem się z partnerami biznesowymi. Przez pozostałe dni byłem w domu i cieszyłem się czasem z rodziną. Próbowałem się zrelaksować przez kilka dni. To był przecież bardzo pracowity rok.
Otrzymałem ich mnóstwo. Nie liczyłem, ale jak popatrzę na WhatsApp’a, na SMSy, e-maile i wpisy w mediach społecznościowych, to ze spokojem jest ich ponad tysiąc. A specjalne? Może od Lucasa Podolskiego, który zawsze gratuluje mi zwycięstw.
Chciałbym je kupić, ale to nie jest takie proste, bo mistrzowskie samochody zawsze wędrują do muzeum Audi. Moim zamiarem jest kupno przynajmniej jednego samochodu z każdej generacji, w którym zdobywałem mistrzowski tytuł. To byłaby taka pamiątka dla mnie. Bardzo chciałbym mieć auto z silnikiem V8 z roku 2017 i ostatnie, czterocylindrowe turbo. Cały czas prowadzę rozmowy, czy to w ogóle możliwe.
Szczerze mówiąc, większą presję czułem w sobotę rano. Nie wiedzieliśmy wtedy, jaka jest nasza realna siła, czy damy radę i czy Nico Müller będzie znów tak samo perfekcyjny, jak na przykład na Nürburgring. Gdyby Nico zdominował oba wyścigi, dwa razy byłbym na drugim miejscu. Ale w sobotę byłem szybki w kwalifikacjach i zobaczyłem, że mogę wygrać wyścig. Więc w niedzielę byłem o wiele bardziej zrelaksowany niż w sobotę.
Bardzo mi szkoda. Jeździły tu bardzo dobre samochody wyścigowe – prawdziwe prototypy, bardzo szybkie. Podczas rundy w Spa ich czasy okrążeń były niewiele gorsze od czasów Formuły 2. Trudno jest teraz – po dwóch latach – odstawić je do muzeum. Ale pomimo tego cieszę się, że chociaż przez ten krótki czas było mi dane jeździć tak wspaniałymi samochodami wyścigowymi.
To jeszcze nie jest do końca pewne. Byłbym szczęśliwy, gdybym mógł kontynuować ściganie w DTM, ale muszę poczekać i zobaczyć, czy program DTM nie będzie się zazębiał z Formułą E i ile będzie startów. Z chęcią stanął bym na starcie w DTM raz jeszcze. DTM zawsze było moim domem. Gdybym mógł zdobyć jeszcze dwa tytuły, byłbym na tym samym poziomie co Bernd Schneider. Ale to nie jedyny powód, dla którego chciałbym kontynuować. Najważniejszym jest ten, że DTM jest po prostu w moim sercu.
DTM Electric jest bardzo fajne. Generalnie cała koncepcja: DTM, DTM Trophy, DTM Electric, DTM Esports i DTM Classic wydaje się niezmiernie ciekawa. Jest to naprawdę dobrze przemyślany koncept, który daje producentom i zespołom pewne bezpieczeństwo planowania, a w przypadku DTM Electric także perspektywę na przyszłość. Samochody są naprawdę potężne – mają aż 1200 KM! Pytaniem jest, co z tej mocy pozostanie w sezonie 2023, ale myślę, że przyszłość jest zdecydowanie elektryczna. Technologia będzie się nadal rozwijać, samochody będą lżejsze. Idziemy z duchem czasu, a ja na to czekam.
Potrafię to zrozumieć, że wielu fanów jest co do tego krytycznych. Jest naprawdę wielu „maniaków”, którzy dorastali w sportach motorowych i mają „benzynę w żyłach”. Ja też jestem jednym z tych, którzy twierdzą, że ryk silnika jest wspaniały. Ale musimy spojrzeć prawdzie w oczy: czasy się zmieniają. Wszyscy chcemy, by sporty motorowe znalazły swoją kontynuację. Jeśli jest ku temu okazja, to powinniśmy z niej skorzystać, zwłaszcza że elektryczne sporty motorowe również zapewniają mnóstwo emocji. Wystarczy tylko spojrzeć na Formułę E. Wyścigi są zawsze nieprzewidywalne, bardziej ekscytujące niż jakikolwiek wyścig Formuły 1. Więcej się dzieje, jest więcej akcji. Jest to również bardzo wymagające dla kierowców.
Trudno powiedzieć. To jest dla mnie zupełnie nowe terytorium. Poza Berlinem, nie znam żadnego innego toru Formuły E. Dużym wyzwaniem będzie dla mnie szybkie „wskoczenie w buty” kierowcy Formuły E. A jeszcze większym to, że wszystkie wydarzenia odbywają się w ciągu jednego dnia. To oznacza, że muszę się uczyć bardzo szybko. W Berlinie można było zobaczyć, że kiedy już ogarnąłem najważniejsze rzeczy, zdobyłem trzecie i czwarte miejsce w ostatnich dwóch wyścigach. To było całkiem niezłe osiągnięcie jak na nowicjusza. Można na tym budować przyszłość, ale przewidywania są trudne. Z pewnością chcę walczyć o podium, ale zależy to również od tego, jak silni będziemy w porównaniu z naszymi przeciwnikami.
Tak, to prawda. Decydujące znaczenie miało jednak to, że w przeszłości to właśnie z Audi świętowałem tak wiele sukcesów. A także bliskość do Audi. Po prostu za Audi przemawiało o wiele więcej. Audi zawsze było dla mnie lojalne, otwarte i uczciwe. I jestem przekonany, że przyszłość w Audi będzie również oferować wiele ekscytujących chwil.
Niezbyt wiele. Życzę sobie wspaniałego czasu z rodziną, szczęścia i zdrowia. Relaksu i „naładowania baterii”. A materialnie? Nie mam życzeń. Po tym jak zdobyłem tytuł mistrza kupiłem sobie nowy aparat fotograficzny. Bardzo lubię robić zdjęcia – to takie moje małe hobby.
Źródło: Audi