Z punktu widzenia naszych produktów czyli amortyzatorów to nie był zły rok, choć notujemy niewielkie spadki sprzedaży, głównie w segmencie amortyzatorów do samochodów ciężarowych. Zresztą, wiele firm zajmujący się obrotem częściami do pojazdów ciężarowych także notują straty w tym roku. W segmencie samochodów osobowych powinniśmy zakończyć rok na poziomach zeszłorocznych.
Moim zdaniem wynika to z faktu, ze znów mówi się o kryzysie, przez co klienci automatycznie zaczynają oszczędzać, podobnie jak w latach 2008-2009. Amortyzator jest takim elementem, z którego wymianą można poczekać, choć oczywiście nie należy tego robić. Natomiast w przypadku pojazdów ciężarowych dodatkowy powód spadku jest oczywisty. Ograniczenie produkcji czy nawet wymiany handlowej powoduje mniejsze zapotrzebowanie na usługi transportowe, co automatycznie przekłada się na mniejsze przebiegi firm transportowych i rzadsze wymiany amortyzatorów.
Podobny trend widać w segmencie aut osobowych, gdzie okazuje się, że średni przebieg takich pojazdów w Polsce maleje, między innymi z powodu wysokich cen paliw. W rezultacie coraz częściej kierowcy wybierają transport publiczny.
Ciągłe dostosowywanie cen na rynku jeszcze nigdy nie było tak ważne jak w ostatnich latach. Mówię to obserwując poczynania głównych konkurentów. Po prostu, stan polskiego parku samochodowego determinuje zakupy kierowców. Nie da się do auta wartego dwa tysiące złotych sprzedać części, która kosztuje powiedzmy 400 zł, a więc 20% wartości samochodu! To z tego powodu rynek wciąż szuka ceny i jest to absolutnie prawidłowe zachowanie przy czym, kwestia jakości produktu jest stale istotna dla nabywcy.
Oczywiście, oprócz ceny kluczowa jest dostępność produktu. A z tą bywa różnie, w zależności od marki amortyzatora. To dlatego ZF czyli Sachs poszerzył ostatnio swoją sieć dystrybucji i i to aż o czterech nowych dystrybutorów. Stało się to jednak dopiero we wrześniu bieżącego roku, więc jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o efektach tego działania.
Jest nieco inaczej. Mamy wzrost sprzedaży i to pomimo, że jakość produktu nie pozwala nam obniżać ceny do poziomu lokalnych producentów. Warto zaznaczyć, że w przypadku tłumików klient patrzy przede wszystkim na cenę, w odróżnieniu od amortyzatorów, gdzie nabywcy zwracają uwagę również na jakość przekładającą się na ich bezpieczeństwo. Tam są skłonni zainwestować w lepszą część, natomiast ochrona środowiska i ograniczenie hałasu raczej nie interesuje polskiego klienta. Stąd tak dobrze sprzedają się tłumiki niehomologowane, masowo wycinane są katalizatory i filtry cząstek stałych. Pytanie, co robią Stacje Kontroli Pojazdów, bo przecież takie auta nie powinny przechodzić badań obowiązkowych bez katalizatora czy filtra cząstek stałych.
Jeżeli ktoś w zeszłym roku zapytałby mnie jak będzie wyglądał 2012, to powiedziałbym wtedy, że będzie równie dobry jak 2011. To się jednak nie sprawdziło. Ze względu na kryzys globalny i ogólną atmosferę podgrzewaną przez media, klienci wstrzymali się z zakupami. Wydaje mi się jednak, że w przyszłym roku sytuacja nie ulegnie znaczącej zmianie i wciąż będziemy odczuwać dużą niepewność.
Zbieranie danych z rynku części nie jest łatwe i nie jest dobrze zorganizowane. Warto tu wymienić GiPA jako źródło wiarygodnych analiz. Natomiast często się zdarza, że dane którymi dysponujemy, są zafałszowane i odbiegają od rzeczywistości. Tak się dzieje w przypadku Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. O wiele lepszą sytuację mają w tym zakresie moi koledzy z innych europejskich krajów. Weźmy dla przykładu wartości generowanych sprzedaży. W Polsce mamy te dane dostępne, ale tylko dla spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych. Pozostali nie ujawniają informacji o zrealizowanych obrotach. W takich przypadkach szacujemy wartości w oparciu o własne doświadczenie.
Czołowi dystrybutorzy, czyli pierwsza piątka, mają niezłe programy wsparcia warsztatów, w ramach których oferują wiedzę i sprzęt. Pewnie mogło by być lepiej, ale nie każdy warsztat jest chętny do korzystania z takiej pomocy. Są tacy właściciele, którzy uważają szkolenia za stratę czasu, a nawet obawiają się, że ich przeszkolony pracownik mógłby stać się dla nich konkurencją. To jest mentalność z dawnych czasów.
Spotkanie dużej grupy graczy rynkowych jest zawsze cenne i pełni ważną rolę. Wymiana doświadczeń i informacji następuje przecież nawet pomiędzy konkurentami. Z drugiej strony wydaje mi się, że warto byłoby nieco zmienić format, nieco go odświeżając.