Niższa akcyza na auta hybrydowe i elektryczne oraz kary za jazdę samochodami przekraczającymi normę emisji spalin to tylko część propozycji.
Szczegóły programu rząd przedstawi prawdopodobnie w kwietniu. Na razie wiadomo tyle, że częścią działań służących walce ze smogiem mają być rozwiązania dotyczące samochodów osobowych. Rząd chce zachęcić Polaków do zakupu aut z napędem elektrycznym i hybrydowym obniżając akcyzę na takie pojazdy. Kierowcy mają być karani za jazdę samochodami, które przekraczają normy emisji spalin.
W związku z nowymi propozycjami rządu wróciła dyskusja o samochodach z silnikami Diesla i wycinaniu z nich filtrów DPF.
Smog to w ostatnich tygodniach temat numer jeden. W Polsce jego przyczyną jest tzw. niska emisja, czyli pyły i gazy pochodzące z przemysłu, gospodarstw domowych oraz transportu. Uznaje się, że transport jest źródłem zaledwie kilku procent emisji szkodliwych pyłów, są to jednak dane uśrednione. W dużych miastach, takich jak Kraków czy Warszawa, transport odpowiada niemal za 60 proc. emisji zanieczyszczeń. Olbrzymi wpływ na to mają samochody z silnikami Diesla, które emitują znacznie więcej szkodliwych spalin niż auta z silnikami benzynowymi. Ponadto, kierowcy, którzy decydują się na wycięcie filtra DPF odpowiedzialnego za wypalanie szkodliwych cząstek, nieświadomie przyczyniają się do pogorszenia jakości powietrza, którym oddychamy.
Product Manager z firmy Inter-Team odpowiedzialny za układ wydechowy i filtracyjny - Kamil Król
Filtr DPF spełnia dwie zasadnicze funkcje.
Pierwszą jest zatrzymywanie cząstek stałych wydobywających się z silnika, a drugą ich wypalanie wewnątrz filtra. Filtr ten - jak wszystkie części zamienne w samochodzie - z czasem ulega zużyciu i wymaga wymiany lub regeneracji. Szukając oszczędności, niektórzy kierowcy decydują się na zupełne usunięcie filtra, nie wiedząc o tym, że w ten sposób znacznie zwiększają poziom emisji szkodliwych związków do atmosfery. Usuwając filtr stają się takimi samymi trucicielami jak osoby, które palą w piecach na przykład plastikowymi butelkami.
- Kamil Król
Kamil Król dodaje przy tym, że największą emisję sadzy oraz związków toksycznych dla naszego organizmu możemy zaobserwować podczas rozruchu silnika i jego pracy w niskiej temperaturze. W początkowych momentach pracy silnika, każde mocniejsze otwarcie przepustnicy to również większa emisja sadzy.
Zgodnie z propozycjami rządu policja ma badać poziom emisji spalin przy każdej kontroli drogowej, a nie jak do tej pory, wyrywkowo, a na stacje diagnostyczne zostanie nałożony obowiązek dokumentowania poziomu jakości spalin podczas każdego badania technicznego. Z kolei władze miast, w których mieszka więcej niż 200 tys. osób, będą mogły wytyczać strefy ograniczenia albo zakazu poruszania się samochodów, które nie spełniają norm emisji spalin.
Coraz częściej pojawiający się problem smogu w dużych aglomeracjach wymusi prawdopodobnie w przyszłości większy nacisk na kontrole drogowe emisji spalin, tak jak ma to miejsce poza granicami naszego kraju. Na przykład w Niemczech jeżeli podczas rutynowej kontroli zostaniemy przyłapani na poruszaniu się samochodem bez filtra cząstek stałych, zostaniemy dotkliwie ukarani. Mandaty sięgają kwot rzędu nawet kilku tysięcy euro, a kontynuowanie jazdy takim pojazdem będzie niedopuszczalne. Polskę jako członka Unii Europejskiej obowiązują takie same normy emisji spalin. W związku z tym pojazdy z wyciętym filtrem cząstek stałych czy bez katalizatora nie powinny przejść przeglądu okresowego, a diagnosta nie powinien dopuścić ich do ruchu. Kierowcy pojazdów, w których zostały usunięte elementy takie jak filtr cząstek stałych czy katalizator będą ponownie musieli je zamontować.
- Kamil Król
Z kolei w Czechach kierowca poruszający się samochodem bez filtra DPF musi liczyć się z mandatem w wysokości 50 tys. koron. W praktyce jednak kary nie są egzekwowane, bo policja nie wykonuje kontroli. Dlatego planowane są zmiany przepisów, które przewidują sankcje także dla warsztatów wycinających filtry DPF.
"Zgodnie z proponowanymi zmianami, warsztat będzie miał obowiązek poinformować klienta, że w efekcie usunięcia filtra cząstek stałych pojazd nie będzie już spełniał wymaganych norm technicznych i nie ma prawa poruszać się po drogach. Jeśli warsztat nie zastosuje się do nowych przepisów, grozi mu kara w wysokości 500 tys. koron
rzecznik czeskiego Ministerstwa Transportu - Tomas Neřold
Tymczasem obecnie stacje kontroli pojazdów nie mają technicznej możliwości, aby przy pomocy dostępnych urządzeń określić którą normę Euro, jeśli chodzi o emisję spalin, spełnia dany pojazd.
Takie informacje, ustalane w trakcie badań homologacyjnych, są zawarte w wyciągu ze świadectwa homologacji pojazdu. Podstawą rejestracji nowego pojazdu jest właśnie ten dokument. Natomiast większość pojazdów używanych, sprowadzonych z zagranicy takiego wyciągu nie posiada. Właściciel musiałby we własnym zakresie taki wyciąg ze świadectwa homologacji uzyskać u producenta lub jego upoważnionego przedstawiciela w kraju. W wielu przypadkach może to być niemożliwe.
Dyrektor Biura Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów - Marcin Barankiewicz
Zgodnie z obowiązującymi przepisami w trakcie badania technicznego uprawniony diagnosta nie może demontować żadnego elementu pojazdu.
W przypadku układu wydechowego może sprawdzić i ocenić czy jest on kompletny i szczelny. Nie ma natomiast technicznej możliwości, aby sprawdzić czy filtr cząstek stałych (FAP/DPF) rzeczywiście znajduje się w obudowie, tzw. puszce. Zgodnie z Załącznikiem nr 1 Dział I uwaga nr 1 pod Tabelą rozporządzenia Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 26 czerwca 2012 r. w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów oraz wzorów dokumentów stosowanych przy tych badaniach (Dz. U. z 2015 r., poz. 776 ze zm.) oględziny/kontrolę wzrokową/kontrolę organoleptyczną przeprowadza się bez demontażu zespołów i części pojazdu ustawionego na kanale lub podniesionego za pomocą dźwignika na stanowisku kontrolnym. Jeśli moduł sterujący pracą silnika został przeprogramowany, to na desce rozdzielczej nie zapali się odpowiednia kontrolka sygnalizująca np. niesprawność filtra DPF.
- Marcin Barankiewicz
Zgodnie z § 14 ust. 1 pkt 7 i 12 rozporządzenia Ministra Transportu i Budownictwa z dnia 10 lutego 2006 r. w sprawie szczegółowych wymagań w stosunku do stacji przeprowadzających badania techniczne pojazdów (Dz. U. z 2006 r., nr 40, poz. 275), każda SKP musi posiadać na wyposażeniu kontrolno-pomiarowym dymomierz i wieloskładnikowy analizator spalin silników o zapłonie iskrowym.
Zatem na SKP są urządzenia, a procedura badań przewiduje także wykonanie analizy spalin (benzyna) albo zadymienia (diesel).
- Marcin BarankiewiczObawiam się, że jeśli rządowe propozycje rzeczywiście wejdą w życie, to pozostaną jedynie martwymi przepisami na papierze. Trudno wyobrazić sobie w praktyce, że przy każdej kontroli drogowej policja będzie sprawdzała poziom emisji spalin. Potrzeba ogromnych nakładów finansowych, by wyposażyć patrole policji w profesjonalny sprzęt służący do tego celu. Dodatkowo jest to także mało realne ze względów technicznych i może budzić wiele kontrowersji. Aby badanie zostało wykonane prawidłowo, silnik musi być nagrzany do odpowiedniej temperatury, istotna jest także temperatura płynu w układzie chłodzenia, a silnik powinien mieć odpowiednie obroty.
Dyrektor ds. Operacyjnych Organizacji Pracodawców Motoryzacji MOVEO - Witold Rogowski
Aby pomiar mieszanki paliwowej był prawidłowy, silnik powinien być nagrzany do normalnej temperatury pracy czyli min. 70° C dla oleju silnikowego lub 80° C dla cieczy chłodzącej.
Jedyne racjonalne rozwiązanie, to wykonywanie takiego badania w czasie corocznego przeglądu technicznego na Stacji Kontroli Pojazdów.
- Witold Rogowski
Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), spaliny oleju napędowego są równie szkodliwe dla zdrowia, jak azbest, arsen czy gaz musztardowy. WHO zakwalifikowała je do najwyższej kategorii substancji rakotwórczych powodujących raka płuc. Aby chronić swoich mieszkańców coraz więcej miast tworzy strefy zakazu wjazdu dla samochodów z silnikami Diesla. Wprowadzenie takich zapowiedziały m.in. Oslo, Paryż, Madryt i Ateny.
Dopóki po naszych drogach jeżdżą jeszcze Diesle, warto przekonywać klientów warsztatów, by o nie należycie zadbali.
Należy pamiętać o tym, że filtr cząstek stałych nie jest urządzeniem bezobsługowym. O ile układy wyposażone w filtr typu mokrego wymagają jedynie uzupełniania płynu obniżającego temperaturę zapłonu sadzy, o tyle filtr typu suchego wymaga od kierowcy większej uwagi. Posiadacze pojazdów z takim typem filtra muszą mieć świadomość, iż używanie samochodu wyłącznie w gęstym ruchu miejskim znacznie utrudnia, a w skrajnych przypadkach uniemożliwia, wypalenie sadzy zgromadzonej w filtrze. Proces ten jest możliwy w ściśle określonych warunkach eksploatacji samochodu czyli przy dużym obciążeniu silnika np. podczas jazdy autostradą. O ile sama procedura wypalania inicjowana jest automatycznie, o tyle kilkukrotne jej przerwanie (np. przez zatrzymanie na czerwonym świetle) powoduje wyświetlenie informacji o błędzie podczas wypalania i przejście silnika w tryb pracy awaryjnej z obniżonymi osiągami.
- Kamil Król
Pomocne w utrzymaniu filtra DPF w dobrym stanie są środki chemiczne. Na rynku dostępne są płyny do bezinwazyjnego czyszczenia oraz regenerowania filtra cząstek stałych DPF bez konieczności jego demontażu (m.in. Boll i Motip). Z kolei firma Wollers proponuje zestaw do czyszczenia i płukania filtrów cząstek stałych.
Jest coraz więcej użytkowników, którzy dostrzegają zalety hybryd, nie tylko niskoemisyjność, lecz także czystą ekonomię. Samochody hybrydowe są tanie w eksploatacji, mają gigantyczne oszczędności w paliwie. To także pojazdy, które praktycznie się nie psują. Większość komponentów, które się psują we współczesnych samochodach, w hybrydach nie występuje. Z pewnością to technologia, która pojawi się w ogromnej liczbie modeli i która będzie coraz bardziej powszechna.
prezes Toyota Motor Poland i Toyota Central Europe dla agencji Newseria Biznes - Jacek Pawlak
W 2016 roku Toyota sprzedała w Europie około 930 tys. aut tej marki (wzrost o 6 proc.), z czego 295 tys. to samochody hybrydowe (41 proc. wzrost w porównaniu z rokiem 2015). Koncern chce, by do 2020 roku 50 proc. samochodów opuszczających fabryki Toyoty i Lexusa stanowiły auta z napędem hybrydowym.
Zdaniem Jacka Pawlaka, przyszłością mogą okazać się samochody hybrydowe w wersji plug-in, które można ładować w gniazdku oraz pojazdy wyposażone w wodorowe ogniwa paliwowe takie jak np. dostępna od 2014 roku Toyota Mirai.
Coraz więcej mówimy o wodorze. Mamy już tę nową technologię dostępną w samochodach, które są produkowane seryjnie i sprzedawane. Samochód wodorowy to nic innego jak elektryczny, który zamiast drogich i ciężkich baterii ma zbiornik z wodorem. Taki samochód możemy zatankować bardzo szybko, podobnie jak samochód na LPG, ale nie ma problemu zasięgu, ponieważ zasięg samochodu z wodorem to ok. 600 km.
dla agencji Newseria Biznes - Jacek Pawlak
Samochody z napędem hybrydowym są w Polsce coraz bardziej popularne. Najnowsze dane z raportu KPMG i Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego o branży motoryzacyjnej pokazują, że w 2016 roku liczba rejestracji takich aut wzrosła o ponad 76 proc. do 9 tys. 849 sztuk.
Zdjęcie: Inter Cars