Po „kowidowej” przerwie, w scenerii tymczasowego szpitala i magazynów wypełnionych nadzieją dla uchodźców z walczącej Ukrainy doczekaliśmy się kolejnej edycji największych targów motoryzacyjnych w kraju.
Zgodnie z tradycją motoryzacja miała tu być (i była) prezentowana we wszystkich swoich odsłonach, czyli oczywiście samochodów, części i akcesoriów, w niewielkiej ilości motocykli oraz ekspozycji dotyczących serwisów samochodowych i eksploatacji.
Teoretycznie, bo i owszem, we wspomnianym asortymencie…, ale w mocno pomniejszonym wymiarze i to zarówno pod względem liczby wystawców, jak i ( co jest oczywiste) powierzchni wystawienniczej. Tym razem to tylko trzy pawilony!
Prosta zasada, mniej uczestników, mniej wypełnionych (bywało że po brzegi) hal wystawowych.., ale także co można było zauważyć, to nieco inna od tej, którą pamiętamy sprzed lat, nazwijmy to atmosfera targów.
Mało zatłoczone alejki miedzy halami, spokój, nie wtłaczający się w uszy nieodzowny gwar przeplatany reklamowymi spotami i ogłoszeniami z targowego centrum… i to zawsze tworzyło atmosferę niecodzienności…, zadaszone ogródki z zapachem pieczonej kiełbasy i mnogość wydarzeń towarzyszących odbywających się na wolnym powietrzu (np. pokazy elementów techniki jazdy terenowej, ekspozycje pojazdów ciężarowych czy targowe zloty kamperów).
Może przyczyną była niewielka frekwencja pierwszego dnia targów (tzw. dnia dla VIP), ale od zawsze kojarzący się z tą imprezą.
Ale do rzeczy, czyli konkretnie do prezentowanych na tegorocznym Poznań Motor Show samochodów.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że jeszcze przed pandemią, poznańska impreza była drugą z kolei po Salonie Samochodowym w Genewie, na której producenci prześcigali się w prezentacjach swoich premier, a w Poznaniu „zaraz po” najnowsze modele debiutowały na naszym rynku.
Bywało też tak, że ci którzy nie zdążyli na Genewę bywali pierwsi właśnie na Motor Show. Oczywiście tak już nie jest choćby z tego tylko powodu, że kolokwialnie rzecz ujmując po raz kolejny „Genewa wymiękła” z ustalonego tradycją kalendarza wystawowego.
No cóż nie trzeba tego długo tłumaczyć. Wystarczy sprawdzające się określenie „zerwane łańcuchy zaopatrzenia”… i wszystko jasne!
W tym roku jedyną halą, w której prezentowane były samochody była hala nr 5, jedynym wśród importerów koreański SsangYong, a jedynymi premierami (bo i takie się zdarzyły) był nowy, elektryczny SsangYong Korrando e-motion i chiński samochód z napędem elektrycznym Skywell.
Wszystkie pozostałe ekspozycje stanowiły stoiska należące do dealerów marek, gdzie wśród w większości przypadków znanych już modeli aut można było jednak dostrzec również kilka nowości, czyli modeli zupełnie świeżych lub dotąd nieobecnych w polskich salonach sprzedaży.
Na przykład prezentowanych na stoisku DS Store Poznań i dostępnych dopiero od marca br. modeli DS4 E-Tense Crossback oraz debiutującego w Europie w 2021 r. DS4 La Premiere. Na stoisku Mercedes MB Motors pokazano natomiast nowego Mercedesa Citana, osobowe CLA 250E, Klasę E 220d i elektryczne EQB i EQS.
Kolejne najnowsze i aktualne auta to Volvo C60 i XC40 prezentowane na jednym z wielu stoisk poznańskiej Firmy Karlik.
Na ekspozycjach tej samej firmy, było można spotkać też najbardziej aktualne modele innych reprezentowanych przez nią marek.
W grupie Renault były to: Megane E-Tech (pierwszy egzemplarz został dostarczony do Polski w czasie organizacji ekspozycji), Arkana R.S Line T-tech, hybrydowy Captur, dostawcze minivany Express i Kangoo 1,3 l. oraz idealny na obecne warunki spędzania urlopu samochód kampingowy Watercamp na bazie Renault Trafic.
Na stoisku Karlik Dacia prezentowano również najnowsze modele.
Pierwszą na rynku polskim elektryczną Dacię Spring, a tuż obok Jagger, Duster i Sandero. W przypadku marki Peugeot była to praktycznie cała aktualna oferta aut osobowych, a najnowszymi z prezentowanych aut marki Hyundai była hybrydowa Kona i IONIQ 5.
Z reporterskiego obowiązku należna jest informacja, że Firma Karlik zajmuje się również dystrybucją bardzo prestiżowych marek, stąd kolejne jej stoiska, na których można było podziwiać np. Rolls-Royce’a, Bentley’a, Land i Range Rovery, ale też auta „premium class”.
Stąd chyba najbardziej budzące emocje superauta jak: McLaren i aż trzy Ferrari: F730 F8, F12 i SS90.
Zaskakujące, ale w „elektryki” poszła także zajmująca się sprzedażą samochodów używanych firma OTO MOTO przedstawiając na swoim stoisku modele Renault ZOE, Nissana Leaf, Porsche Taycan i Audi e-tron.
No może wabiące oczy i budzące marzenia superfury na stoisku Pachura Moto Center takie choćby jak: elektryczny Rolls-Royce Q-line, Audi RSQ 8R, kombi Audi RS 6R, BMW M3 Competition w wersji Schnitzer, Mercedes-AMG GTR i dwa „wypasione” wersje GL 663.
W hali nr. 6, gdzie także znalazło się kilka aut, uwagę zwiedzających niewątpliwie zwracała na siebie „driftowa” Toyota GT86 i elektryczny SUV BMW Ix.
I w zasadzie (nie licząc zawsze obecnych na każdych targach motoryzacyjnych „samochodów z plakatów” zachęcających przeważnie klientów firm zajmujących się tuningiem i detailingiem, czy wręcz handlujących samochodami) to wszystko co można było zobaczyć w kwestii ekspozycji aut na Poznań Motor Show a.d. 2022.
Fakt, ale targi to również (a może przede wszystkim) doskonała okazja do rozmów o tzw. stanie motoryzacji na teraz i na przyszłość.
Korzystając z okazji, że w większości jak już to było wspomniane uczestnikami targów byli fachowcy profesjonalnie zajmujący się dystrybucją samochodów, nie sposób było nie skorzystać z okazji żeby nie zapytać o to jakiego rodzaju samochodów oczekuje obecnie nasz rynek i jak w oczach przyszłych klientów postrzegany jest proces tzw. elektromobilności?
I tu pewne zaskoczenie! Mimo wielu rozmówców, odpowiedź na pierwszą część pytania była w zasadzie jedna.
Klient oczekuje przede wszystkim samochodu dostępnego, czyli takiego który można kupić bez długiego czasu oczekiwania!
Jak wiemy wszyscy przerwy w dostawach części i podzespołów (głównie tzw. elektroniki) mocno zdezorganizowały proces produkcji aut na świecie, za co za tym idzie spowolniło to prace przygotowawcze nad nowymi modelami.
To jedno, ale ważniejsze w tym jest zachowanie ciągłości możliwości eksploatacji pojazdów…, a to oznacza szybki dostęp do części zamiennych.
Dostępny (to już wiemy), w miarę niezawodny (to też), ale i ze względu na dbałość o stan środowiska naturalnego dobrze postrzeganego w kwestii ECO.
Pytanie więc, czy z dostępnym jeszcze tzw. napędem konwencjonalnym (silnik spalinowy), czy już tylko proekologicznym ( napęd hybrydowy lub tylko za pomocą silnika elektrycznego)?
Mimo sentymentu do „spalinowców” wielu Polaków przekonuje się jednak do samochodów z napędem hybrydowym (co ciekawe, póki co bardziej do tych pracujących w systemie plug-in), a w następnej kolejności do elektrycznych.
Jak się wydaje to sprawa przyszłościowa, ponieważ zdaniem wielu odejście od paliw kopalnych staje się przesądzone i zależy tylko od czasu kiedy to nastąpi.
Druga kwestia to status ekonomiczny.
Obecnie na samochody typu „plug-in” i w pełni elektryczne w większości przypadków skłonni są przesiąść się w większości ludzie bardziej zamożni.
Po pierwsze, że cena w ich przypadku nie odgrywa aż tak znaczącej roli, a po drugie posiadając zwykle własne domy zdążyli już wyposażyć je w tzw. odnawialne źródła energii.
Przy obecnych cenach paliw ładowanie samochodu z własnej stacji to czysty zysk i zdaniem specjalistów „elektryki” mają sens.
To wtedy bardziej oszczędne pod względem zużycia paliwa auto z napędem hybrydowym (pewnie stosunkowo tania mild-hybrid), a dopiero na samym końcu „spalinowiec”.
Takie zresztą tendencje są już zauważalne w segmencie pojazdów użytkowych.
Dawno, dawno temu (na początku ery motoryzacji) rynek w Ameryce podzielony był mniej więcej w proporcji 1:3 między samochodami napędzanymi silnikami elektrycznymi, parowymi i spalinowymi, teraz po dekadach dominacji silników spalinowych sytuacja w kwestii wyboru staje się podobna (z wyłączeniem jak dotąd silników parowych).
Miękka hybryda (mild hybryd) zintegrowana i wspomagająca efektywność silnika spalinowego, hybryda typu plug-in, w dużym stopniu ograniczająca rolę silnika spalinowego…, czy wyłącznie silnik (lub silniki) elektryczne.
Też trzy możliwości z oczekiwaniem na eliminację tym razem silnika spalinowego.
Może rozstrzygniecie nastąpi np. w 2050 r., a na ekspozycji samochodów zabytkowych (które podczas obecnej edycji nielicznie prezentowane były przez Automoblilklub Wielkopolski w hali nr.6) znajdą się wśród innych również te, które dopiero co podziwialiśmy na tegorocznym Poznań Motor Show.