Wyjątkową bezmyślnością wykazał się właściciel pewnego warsztatu samochodowego na Woli. Mechanik ogrzewał swój zakład przepracowanym olejem z samochodów klientów, nie bacząc, że 100 metrów dalej znajduje się siedziba Oddziału Ochrony Środowiska stołecznej straży miejskiej.
Zima to czas, gdy strażnicy miejscy z Oddziału Ochrony Środowiska prowadzą szczególnie intensywne kontrole i sprawdzają, czym właściciele posesji ogrzewają pomieszczenia. Nie spodziewali się jednak, że jeden z trucicieli to ich sąsiad. Właściciel warsztatu samochodowego wyszedł prawdopodobnie z założenia, że pod latarnią najciemniej i ogrzewał pomieszczenia zużytym olej samochodowym. Strażnicy złożyli mu sąsiedzką wizytę. Piec na olej opałowy zasilany był wężem podłączonym do dużego plastikowego baniaka. Po kontroli zawartości pojemnika funkcjonariusze stwierdzili, że znajduje się w nim nie olej opałowy, a przepracowany olej z samochodów klientów. Sąsiad nie mógł liczyć na pobłażliwość. Strażnicy ustalili winnego, ukarali go zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz polecili zdemontować instalację.
Źródło: Straż Miejska Warszawa