Kryzys polityczny na Ukrainie, związany z protestami wobec decyzji prezydenta Wiktora Janukowycza o zaprzestaniu polityki integracji z UE, przerodził się na przełomie lutego i marcia w 2014 w konflikt zbrojny o niskiej intensywności po tym, jak Rosja zaanektowała półwysep krymski. Obecnie siły zbrojne Ukrainy, na rozkaz nowo wybranego prezydenta Petro Poroszenki, prowadzą „operację antyterrorystyczną” w dwóch wschodnich okręgach kraju – donieckim i ługańskim. Unia Europejska i USA na agresywne działania Rosji odpowiedziały selektywnymi sankcjami gospodarczymi. Tymczasem na rynku ukraińskim działają zarówno polskie firmy, jak i międzynarodowe, w których osoby odpowiedzialne za Ukrainę pracują właśnie w Polsce.
Byliśmy zmuszeni podjąć taką decyzję ze względu na działania wojenne w tym mieście. Na szczęście nie mieliśmy żadnej filii na Krymie.
prezes zarządu Inter Cars w rozmowie z Motofaktor.pl - Robert Kierzek
Główna działalność największego polskiego dystrybutora skupiona jest na terenach Zachodniej i Centralnej Ukrainy, gdzie panuje relatywny spokój. Mimo to, Inter Cars notuje spadek wartości sprzedaży na rynku ukraińskim – w ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2014 roku przychód tam był o 18 proc. niższy niż w okresie styczeń – maj 2013 roku.
Początek roku zapowiadał się bardzo obiecująco , jednak drugi kwartał mocno wyhamował. Trudno się dziwić - społeczeństwo Ukrainy ma teraz nieco inne priorytety niż naprawy samochodów. Sprzedaż w lokalnej walucie dalej jest na plusie , ale jest to bardziej wynik deprecjacji ukraińskiej waluty. Na szczęście nasze koszty na tym rynku również rozliczamy w hrywnie.
- Robert Kierzek
Dystrybutor działa z maksymalną ostrożnością. Wstrzymane zostały programy inwestycyjne, zredukowano klientom odroczone terminy płatności, ograniczono stany magazynowe. Z drugiej strony logistyka dostaw z Polski przebiega bez zakłóceń.
Napięcie na Ukrainie odczuwa także Jarosław Kaflak z firmy FTE Automotive, odpowiedzialny między innymi za rynek ukraiński i rosyjski. Także i ta firma notuje lekki spadek sprzedaży.
Największym problemem jest brak możliwości ubezpieczenia transakcji, bo firmy ubezpieczeniowe boją się ryzyka. Z kolei ukraińscy klienci nie chcą się godzić na przedpłaty za towar.
- Jarosław Kaflak
Kłopotów za to nie ma na rynku rosyjskim, gdzie FTE notuje stały wzrost.
Zdjęcie: Shutterstock.com