Samochody elektryczne mają coraz ciężej. Od 1 września wstrzymano przyjmowanie wniosków o dopłaty do aut EV na ścieżce leasingowej. Produkcja baterii spada. Koncerny motoryzacyjne przenoszą swoje skupienie na napędy hybrydowe, a niektórzy prowadzą intensywne badania nad poprawą efektywności silników spalinowych.
NFOŚiGW poinformował o wstrzymaniu od 1 września 2024 r. przyjmowania wniosków o dopłaty do aut elektrycznych w tak zwanej ścieżce leasingowej. Pula 660 milionów zł. została wyczerpana w sierpniu.
NFOŚiGW tłumaczy, że wstrzymanie naboru wniosków jest związane z przygotowaniami do nowego źródła finansowania programu „Mój elektryk”. Nowy nabór ma ruszyć w 2025 r.
To oznacza, że do końca roku odczuwalna zostanie zmniejszona sprzedaż samochodów elektrycznych. Wstrzymanie dopłat spowoduje znaczący wzrost miesięcznej raty za auto i tym samym łączny koszt jego użytkowania, co odstraszy przynajmniej część potencjalnych nabywców.
Według Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM) zawieszenie programu dopłat odbije się na rynku, ponieważ ponad 80% aut o napędzie elektrycznym kupowana jest przez przedsiębiorców, a ponad 70% z tych samochodów jest finansowana właśnie przez leasingi.
Z komunikatu NFOŚiGW wynika, że nowy nabór wniosków, który ma zostać uruchomiony w 2025 r., obejmie transakcje zawarte w 2024 r., co oznacza możliwość wnioskowania w 2025 roku o dotacje „wstecznie”. Takie rozwiązanie także niesie za sobą podwyżkę cen niektórych usług – na przykład wynajmu długoterminowego. Raty dla klientów będą obliczane przy założeniu aktualnych kosztów, czyli braku dotacji. Mało prawdopodobne jest, aby firmy wynajmujące samochody brały na siebie ryzyko związane z ewentualnym otrzymaniem dotacji w przyszłym roku.
Osoby indywidualne nadal mogą wnioskować o dofinansowanie zakupu elektrycznego samochodu osobowego – w programie „Mój elektryk” na ten cel do wykorzystania pozostaje jeszcze 25 mln zł. Dotacja wynosi 18 750 zł, przy czym cena auta zeroemisyjnego nie może przekroczyć 225 000 zł. Dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny dotacja wynosi 27 000 zł, bez limitu kosztu zakupu samochodu.
Należąca do południowokoreańskiego koncernu LG podwrocławska fabryka baterii do samochodów EV – LG Energy Solution w Biskupicach Podgórnych, zmaga się z problemami finansowymi z powodu spadającego popytu na samochody elektryczne.
W 2024 roku firma prognozuje spadek sprzedaży o 38%, do 26,5 mld zł, przy zysku operacyjnym na poziomie 582 mln zł.
Spółka bada możliwość zmiany profilu produkcji na magazyny energii, co wpisuje się w rządowy plan dofinansowania takich instalacji. Decyzja w tej sprawie nie została jeszcze podjęta.
Samsung SDI rozważa budowę fabryki za 2 mld euro. Rozmowy rozpoczęły się pod koniec ubiegłego roku, a decyzja miała zapaść w tym. Wiadomo już jednak, że można się jej spodziewać najwcześniej na początku pierwszego kwartału 2025 r.
Nad produkcją baterii do samochodów elektrycznych zebrały się ciemne chmury. Komisja Europejska pracuje obecnie nad zestawem aktów wykonawczych do tak zwanego rozporządzenia bateryjnego. Jedna z regulacji, która jest obecnie konsultowana, dotyczy nowych zasad obliczania śladu węglowego baterii produkowanych do pojazdów elektrycznych. Proponowana nowa metodologia obliczania śladu węglowego baterii uwzględnia emisje CO2 w miksie energetycznym danego kraju. Oznacza to, że znaczenie produkcji baterii przez poszczególne zakłady z wykorzystaniem certyfikatów emisyjnych będzie mniejsze, ponieważ większy wpływ na określenie śladu węglowego wynikającego z produkcji baterii będzie miała emisja CO2 wynikająca z miksu energetycznego w danym kraju członkowskim. Nowe projekty przepisów są lobbowane przez Francję, która w tej kwestii ma wiele do wygrania. Otóż kluczowe źródło energii we Francji stanowi energia jądrowa.
Jeśli do tego doliczy się spadek zainteresowania samochodami elektrycznymi i zmiany w profilu produkcji koncernów samochodowych, to branża bateryjna stoi przed bardzo trudnym czasem.
Rynek samochodów elektrycznych zahamował. Ford poinformował, że zmniejsza nacisk na produkcję samochodów elektrycznych i będzie bardziej skupiał się na napędach hybrydowych. Nie oznacza to końca produkcji EV, ale nowe modele są przesuwane w czasie. Ford planuje przeczekać kryzys w nadziei, że lada chwila pojawią się nowe i wydajniejsze baterie. Ponadto firma pracuje obecnie nad „platformą multienergetyczną”, która będzie miała zastosowanie dla napędów spalinowych, hybrydowych i elektrycznych.
Szef Mercedesa stwierdził, że oprócz samochodów elektrycznych w ofercie pojawią się także „najnowocześniejsze, zelektryfikowane silniki spalinowe” i, jeśli zaistnieje odpowiednie zapotrzebowanie klientów będą one w ofercie „nawet w dalekiej przyszłości”.
Również General Motors rewiduje swoje działania w strefie elektromobilności. Cadillac, mimo zapewnień, że do 2030 roku cała oferta marki będzie elektryczna, ma zamiar zmienić plany. John Roth – wiceprezes Cadillaca stwierdził, że elektryczne i benzynowe układy napędowe będą współistnieć przez kilka następnych lat. W związku z tym wszystkie modele, które są oferowane z napędem elektrycznym, nadal będą dostępne z silnikami benzynowymi.
Grupa Stellantis również zmienia środek ciężkości w kwestii elektromobilności. Modele, które pierwotnie były oferowane wyłącznie z napędem elektrycznym, są teraz oferowane również z silnikami spalinowymi wysokoprężnymi i benzynowymi. Powód tego działania jest szczególnie bliski Carlosowi Tavaresowi – zakładane wyniki sprzedaży nie były satysfakcjonujące.
Podczas Goodwood Festival of Speed Mike Song, globalny szef Genesisa (luksusowa marka Hyundai i KIA) także podkreślił, że „rynek i klienci chcą obecnie więcej hybryd niż elektryków, dlatego firma chce jak najszybciej wprowadzić na rynek hybrydy Genesis”. Ten komentarz warto zestawić z faktem, że marka ta od 2025 roku chciała mieć w swojej ofercie wyłącznie modele elektryczne.
Ze względu na spowolnienie transformacji elektromobilności również Volkswagen podjął decyzję, że jedna trzecia z budżetu przeznaczonego na rozwój elektromobilności, który wynosi 180 miliardów euro, zostanie przesunięte na rozwój silników spalinowych.
BMW i Mercedes także pracują nad nowymi rozwiązaniami w silnikach spalinowych, a Toyota mówi otwarcie, że w 2027 roku wprowadzi na rynek rewolucyjne silniki spalinowe, które będą zasilane benzyną, biopaliwami, wodorem lub neutralnym pod względem emisji CO2 paliwem syntetycznym.
Prawdopodobnie obserwujemy największą weryfikację rynku motoryzacyjnego, ponieważ dotyczy ona całkowitej zmiany rodzaju napędu samochodu. Producenci samochodów wyciągają już pierwsze wnioski.
Źródła: NFOŚiGW, PSNM/PZPM, AutomotiveSuppliers, Stowarzyszenie „Z energią o prawie”, Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności, Rzeczpospolita, Puls Biznesu, Money.pl