Po roku przerwy podczas Kongresu Nowej Mobilności w Łodzi znów mieliśmy możliwość rozmowy z Tomaszem Przyguckim, właścicielem firmy TrybEco, która w tym czasie wyraźnie się rozwinęła i działa na rzecz popularyzacji mikroelektromobilności.
Pod koniec pandemii, udało nam się doprowadzić do końca kilka procesów wewnętrznych i zewnętrznych, sprzyjających wykonaniu kilku kroków rozwojowych. Nie ukrywam, że zeszłoroczna runda pozyskiwania finansowania była pierwszą skierowaną do prywatnych inwestorów, a nie do funduszy. Policzyliśmy ją bardzo ostrożnie, spodziewaliśmy się, że po dwóch latach pandemii uda nam się zebrać założoną sumę, jednak reakcja trzykrotnie przekroczyła nasze oczekiwania, bo o tyle zainteresowanie inwestorów było większe, niż zakładaliśmy. Pieniędzy otrzymaliśmy tyle, że musieliśmy oddawać kwoty wpłacone ponad budżet, czyli de facto rozliczać nadwyżki. Wobec tego jestem zachwycony tym, że ludzie dostrzegają potencjał w naszej branży i to, co osiągnęliśmy i zbudowaliśmy przez te lata. Z kolei wchłonięcie marki związanej z sharingiem pojazdów elektrycznych było naturalnym kolejnym krokiem. Do tworzenia systemów sharingowych przymierzaliśmy się już wcześniej, chociażby wspólnie z PKP. Ale Volt Scooters to był żywy organizm, start-up działający z ogromnym sukcesem, z bardzo ciekawymi narzędziami informatycznymi i podejściem biznesowym. To rozwijamy obecnie i traktujemy ten rok jako rok biegowy, żeby pełnię obrotów osiągnąć w 2023.
Wszystko wpływa na nasze działania. Wojna, która jest ludzką tragedią przełożyła się też na zawirowania gospodarcze. Kurs walut podskoczył o blisko 20%. Z Azji Wschodniej importujemy dużo komponentów elektronicznych, a ich transport podrożał czterokrotnie. Pandemia w Chinach się nie skończyła, wręcz przeciwnie, trwa dalej i mocno zaburza nam łańcuchy dostaw. Wojna zamroziła różnego rodzaju procesy zakupowe czy decyzyjne w wielu miejscach, gdzie mieliśmy partnerów biznesowych. To wszystko wyzwania, z którymi musimy się mierzyć, ale nie zmieniają one faktu, że trend na rynku jest nadal bardzo obiecujący. Nadal ta perspektywa gwałtownego wzrostu rynku mikroelektromibilności do roku 2030 się nie zmienia i myślę, że tego typu perturbacje, które miały miejsce w tym roku, nie zatrzymają tego trendu.
I tak, i nie. Decyzje zakupowe są mocno przesunięte, te priorytety podziału budżetów domowych i firmowych są oglądane z każdej strony i rozważane na różne możliwości. Rower elektryczny do tej pory był synonimem kaprysu, być może luksusowego towaru. Dzisiaj jednak staje się ciekawą ekonomiczną alternatywą dla pojazdów spalinowych, do których paliwo jest bardzo drogie. Obecnie już nawet nie tylko zwykły Kowalski, ale też Kowalski prowadzący działalność gospodarczą czy zatrudniający pracowników i mający do tej pory samochody służbowe, powoli się zastanawia, czy w pewnym momencie ten rower nie byłby dobrym uzupełnieniem albo alternatywą. Z kolei my jako firma w swojej filozofii oferujemy produkty w rozsądnej cenie, pomiędzy 1000 a 1500 euro. To powoduje, że są dostępne cenowo dla każdego Polaka, więc się widma recesji nie boimy aż tak jak producenci, którzy oferują dobra po 10-20 tys. zł.
Jak najbardziej. Jest to drugi Kongres, w którym uczestniczymy z ogromną przyjemnością i ogromną satysfakcją, odnotowując możliwości rozmów i wytyczania nowych dróg biznesowych i strategicznych dla firmy. Mamy za sobą kilka ciekawych rozmów na temat nowych połączeń i synergii biznesowych. Ogólnym trendem tegorocznego Kongresu jest transport zrównoważony, który już jest naszą niedaleką przyszłością. Są oczywiście Strefy Czystego Transportu, w których jak najbardziej się odnajdujemy ze swoimi produktami i rozwiązaniami sharingowymi. Bardzo mocno w tym roku będziemy kłaść głównie nacisk na to, żeby w tej strategii znalazło się jednak wsparcie dla mikroelektromobilności, żeby powstały jakieś dopłaty rządowe, ulgi czy zachęty dla mieszkańców, żeby jednak skorzystali z takiego środka transportu, jaki my oferujemy.
Według badań Unii Europejskiej, co w Polsce też się potwierdza, 30% podróży mieszkańców miast liczy dystans do 3 kilometrów. To w zaokrągleniu 2 mile. I w tych podróżach najczęściej są wybierane właśnie środki mikromobilnego transportu elektrycznego: hulajnogi czy rowery elektryczne. Aczkolwiek rowery już wchodzą w następny pułap, czyli podróży o długości do 5 kilometrów, które stanowią kolejne 20% podróży mieszkańców miast. To oznacza, że przynajmniej połowa naszych podróży w mieście najczęściej zamyka się w granicach tego, co możemy wykonać przy pomocy jednośladu. Ten transport pierwszej i ostatniej mili mikromobilność jest w stanie zapewnić. Myślimy intensywnie o uzupełnieniu tego o transport towarów, bo to jest ta nisza, którą bardzo byśmy chcieli w najbliższym czasie rozwinąć i zaproponować już w przyszłym roku jakieś rozwiązania dla mniejszych dostawców i kurierów.
Przypominamy też naszą ubiegłoroczną rozmowę z Tomaszem Przyguckim, którą można przeczytać TUTAJ.